Nie spodobał Ci się hotel? Lot był opóźniony, a pracownik biura podróży niemiły? Chciałbyś przestrzec innych w sieci, podzielić się opinią, skrytykować? Uważaj! Niektórym firmom może się to bardzo nie spodobać. Czy za złą opinię w internecie można trafić do sądu?

Wg badań, aż 8 na 10 internautów weryfikuje w sieci informacje o firmie, produkcie lub usłudze, zanim podejmie decyzję o jej zakupie. Niechlubne opinie o hotelach, biurach podróży, czy liniach lotniczych są niekiedy świetną bazą informacji dla milionów potencjalnych klientów. Nie dziwne więc, że właściciele firm i marketingowcy reagują alergicznie na każdą krytykę lub negatywną opinię. Do tego stopnia, że grożą internautom skierowaniem sprawy na drogę postępowania sądowego. Jakie opinie w sieci mieszczą się w granicach prawa, a które lepiej pozostawić jedynie dla siebie?

Złodzieje, idioci i oszuści

„Biuro podróży Itaka to oszuści”, „Triada nas okradła”, „LOT to banda idiotów”. To tylko przykładowe opinie niezadowolonych klientów z internetowych forów, czy z komentarzy pod artykułami. W przypływie emocji, chęci wyrzucenia z siebie negatywnych doświadczeń, pozostawiamy niechlubne oceny. Chcemy zostać w ten sposób zauważeni, przestrzec innych, dać szeroki wyraz swojego niezadowolenia.

Nie zastanawiamy się przy tym, czy używane przez nas określenia mogą być obraźliwe. A granica między negatywnym komentarzem, a oszczerstwem bywa niekiedy bardzo cienka. Aby lepiej ją zobrazować, posłużmy się konkretnym przykładem.

Na jednym z blogów o social media ukazuje się negatywny wpis o biurze podróży. Autor przedstawia zaistniałe fakty, podpierając się zrzutami ekranu monitora, na których widnieją publiczne wypowiedzi przedstawicieli biura. Co więcej, poddaje je subiektywnej opinii, analizie i krytyce. Nie używa przy tym słów, mogących kogoś obrażać lub pomawiać (np. „ściemniacze”, „idioci” itp.).

W Polsce obowiązuje wolność słowa. Każdy ma więc prawo oceniać wedle własnego uznania. Pamiętajmy jednak, by nie przekraczać granic obrazy i dobrego smaku. Bo wówczas taka ocena może pociągnąć za sobą konsekwencje prawne.

– Powyższy przykład nie narusza w żadnym stopniu prawa. Idąc tym tropem, „niemiły pracownik”, „niekomfortowy hotel”, czy „najgorsza linia lotnicza” są jedynie wyrazem naszej subiektywnej oceny i gustów – tłumaczy Krzysztof Wilk, eksperta prawa w turystyce.

Trudno więc będzie kogokolwiek posądzić jedynie za wymienione wyżej przykłady osądów. Bo niby jak mielibyśmy tłumaczyć się z nich przed sądem?

Pamiętajmy jednak, by odróżnić opisywanie faktów, od opinii i poglądów. Te pierwsze musimy umieć udowodnić, jeśli faktycznie miały miejsce. Wybierając się więc na wakacje, starajmy się dokumentować na wszelki możliwy sposób to, co może stanowić istotny dowód i potwierdzenie naszych przypuszczeń.

Kłamstwa nie podarujemy

„Znam to biuro podróży. Miałem z nimi do czynienia. To banda idiotów i oszustów”. Gdyby takiej treści komentarz ukazał się pod wspomnianym wcześniej wpisem na blogu, jego autor mógłby ponieść konsekwencje karne.

Negatywne komentarze mogą zostać zakwalifikowane jako pomówienia publiczne. A to już jest regulowane przez Kodeks Karny. Zakłada on, że, osoba która poniży lub pozbawi kogoś zaufania niezbędnego np. do wykonywania zawodu może podlegać np. karze grzywny lub ograniczenia i pozbawienia wolności do roku. Jeśli pomówienie będzie publiczne (np. oskarżenie na forum internetowym), to kara może obejmować grzywnę lub ograniczenie albo pozbawienie wolności do lat 2.

– Poza postępowaniem karnym istnieje także możliwość skierowania sprawy na drogę postępowania cywilnego. Ochrona dóbr osobistych zapewniona w art. 24 Kodeksu Cywilnego ma zastosowanie zarówno do osób fizycznych jak i osób prawnych (art. 43 KC). Przedsiębiorca może żądać zaniechania naruszeń, usunięcia jego skutków, a także żądać zapłaty zadośćuczynienia – zaznacza Krzysztof Wilk.

Takie konsekwencje czekają nas jednak tylko wtedy, jeśli wystawiony negatywny komentarz był fałszywy lub obelżywy. Innymi słowy: za takie sformułowania jak „ściemniacz”, „złodziej”, „idiota” lub jeśli komentarz mija się z prawdą, jego odbiorca może wystąpić na drogę sądową.

Nie przejmujmy się jednak, jeśli nasz komentarz, nawet utrzymany w tonie negatywnym, nie jest agresywny i przedstawia faktyczną sytuacjęChroni nas bowiem Art. 213 Kodeksu Karnego, według którego

§ 1. Nie ma przestępstwa określonego w art. 212 § 1, jeżeli zarzut uczyniony niepublicznie jest prawdziwy.

§ 2. Nie popełnia przestępstwa określonego w art. 212 § 1 lub 2, kto publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut służący obronie społecznie uzasadnionego interesu; jeżeli zarzut dotyczy życia prywatnego lub rodzinnego, dowód prawdy może być przeprowadzony tylko wtedy, gdy zarzut ma zapobiec niebezpieczeństwu dla życia lub zdrowia człowieka albo demoralizacji małoletniego.

Szantażyści do prokuratury?

Nierzadko bywa tak, że bezwzględni komentatorzy są zastraszani przez rozsierdzonych przedsiębiorców. Niektórym ciśnienie tak podskakuje, że oprócz żądania usunięcia komentarza, grożą pozwami za straty moralne, finansowe i dobre imię.

Bezpardonowe rozprawianie się z niewygodnymi komentatorami może jednak obrócić się przeciwko przedsiębiorcom. Jeśli jesteśmy pewni opisanych przez siebie zdarzeń, wyrażamy opinię i pogląd, nikogo przy tym nie obrażając, to takie groźby można zakwalifikować jak przestępstwo. Np. szantaż, ścigany z art. 191 Kodeksu Karnego. Jeśli zatem jesteśmy odbiorcami takiego brutalnego wezwania, warto się zastanowić, czy samemu nie zgłosić sprawy do Prokuratury.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here