Ślub to dla każdego ogromne przeżycie, ale też duże koszty i stres. A może by tak uciec gdzieś na rajską wyspę i samemu zadecydować, jak przeżyć ten dzień? Oto najlepsze propozycje, gdzie zorganizować ślub za granicą.
Ślub za granicą daje możliwość połączenia go z podróżą poślubną, dowolnego wyboru miejsca i oprawy, a jego koszty są porównywalne do tradycyjnego wesela w wiejskiej remizie. I tylko ciocie będą wypominały nam tę decyzję przez kilka najbliższych lat.
Zanim jednak spakujemy welon i wyjedziemy na drugi koniec świata, musimy dać sobie trochę czasu na załatwienie formalności i tłumaczenie dokumentów. Trzeba pamiętać również, że najbardziej popularne miejsca wstępowania w związki małżeńskie są mocno oblegane i wymagają dużo wcześniejszej rezerwacji.
Najprostszym rozwiązaniem, może być zawarcie związku w polskim kościele lub placówce dyplomatycznej. Odpada wtedy problem tłumaczenia dokumentów i ceremonia będzie odbywała się w naszym ojczystym języku, lecz i tak zgromadzenie niezbędnych dokumentów zajmie nam przynajmniej 2 miesiące. Zastanowić musimy się też, czy chcemy by był to ślub kościelny, cywilny czy konkordatowy?
Sprawa najbardziej komplikuje się w przypadku tego ostatniego, gdyż formalne wymagania różnią się w poszczególnych krajach i wynikają z tamtejszych uregulowań prawnych. Szczegółów można szukać w ambasadzie danego kraju, lecz prościej zdecydować się na ślub wyłącznie kościelny lub cywilny.
Ślub za granicą – formalności
Ślub kościelny można zawrzeć w kraju, który ma podpisany konkordat ze Stolicą Apostolską, ale wcześniej należy uzyskać zgodę proboszcza własnej parafii, który wystawi nam licencję ze wskazaniem miejsca, gdzie ślub się odbędzie. Gdziekolwiek jednak nie przeniesiemy całej ceremonii, nie ominą nas wizyty w poradni rodzinnej, nauki przedmałżeńskie a nawet obowiązek dawania na zapowiedzi. W pierwszej kolejności należy zwrócić się do polskiej placówki dyplomatycznej (kontakt najłatwiej nawiązać przez MSZ) z prośbą o koordynat do polskiego księdza, a już po zwarciu związku musimy przypilnować, aby kopie aktu ślubu zostały przesłane do naszej parafii.
Z kolei ślub cywilny za granicą nakłada na nas konieczność wizyty w Urzędzie Stanu Cywilnego, celem uzyskania dokumentów poświadczających zdolność prawną małżonków do zawarcia związku małżeńskiego. Potrzebne nam będą do tego odpisy aktów urodzenia, pisemne oświadczenie o braku okoliczności wyłączających zawarcie małżeństwa, dowód ustania poprzedniego małżeństwa (jeśli miało miejsce) i podanie o wydanie zaświadczenia. Należy pamiętać, że zaświadczenie jest ważne tylko na okres 3 miesięcy.
Wyposażeni w stosowny dokument, udajemy się z nim do Wydziału Konsularnego, celem uwierzytelnionego tłumaczenia, a z nim do Konsulatu, w którym zawarte będzie małżeństwo. Ślub zawiera się w obecności Konsula i dwóch świadków. Biura podróży i agencje organizujące takie wyjazdy, mają obecność świadków „w pakiecie”, ale równie dobrze możemy zabrać swoich własnych. Aby ślub zawarty za granicą nabrał mocy prawnej w naszym kraju, należy postarać się o wpis do polskich akt. Niektóre Konsulaty automatycznie wysyłają stosowne dokumenty pocztą dyplomatyczną, jeśli nie, należy osobiście dostarczyć akt ślubu i jego tłumaczenie do naszego Urzędu Stanu Cywilnego. Zanim jednak podejmiemy się biegania po urzędach i załatwiania formalności, należy zastanowić się, gdzie chcemy ślubować sobie dozgonną miłość.
Viva Las Vegas
Las Vegas to miasto rozrywki, które nigdy nie zasypia. Wręcz przeciwnie. Dopiero wieczorami budzi się do życia, przyciągając rozjarzonymi światłami miłośników przygody, hazardu, dobrej zabawy oraz… ślubów bez komplikacji i zbędnych formalności.
Nie są one co prawda tak błyskawiczne, jak na amerykańskich filmach, gdzie podchmielona para po pięciu minutach staje się małżeństwem, ale Amerykanie nie są tak zbiurokratyzowani, jak nasi urzędnicy i do zawarcia małżeństwa wystarczą im tylko dwa paszporty i licencja, wystawiona w Las Vegas Marriage Bureau (201 Clark Ave., otwarte od 8.00 do 24.00).
Jeśli chcemy, by polski urząd uznał nasz ślub, należy zwrócić się do Sekretarza Stanu Nevada o jego potwierdzenie. Odbywa się to bardzo sprawnie, a dokumenty odsyłane są błyskawicznie, nawet do Polski. Procedury te dotyczą nawet kaplic dla zmotoryzowanych typu drive-thru, gdzie za 25 USD można stać się małżeństwem nie wychodząc z samochodu. A jeśli się rozmyślimy? W ciągu 14 dni możemy małżeństwo unieważnić.
Światowa stolica rozrywki opanowała ślubny przemysł do perfekcji. Ceremonia odbywać się tu może pod wodą, w helikopterze, czy w kiczowatej kapliczce, gdzie zaśpiewa nam sobowtór Elvisa Presleya. Jedynym ogranicznikiem jest chyba tylko fantazja przyszłych małżonków. Ile w ceremonii będzie tandety, a ile elegancji, ile ekstrawagancji a ile tradycji, to już decyzja samych zainteresowanych.
Nie bez powodu w Vegas odbywa się 120 tysięcy ceremonii rocznie i to nie tylko w ponad 80 kaplicach w mieście, ale też tych ulokowanych w pobliżu Wielkiego Kanionu Kolorado, Red Rock Canyon, jeziora Mead czy góry Charleston. Prawie w każdym kasynie, usytuowanym wzdłuż słynnego Las Vegas Boulevard (nota bene położonego już poza miastem), znajduje się kaplica.
Wiele jest też kapliczek niezależnych, jak Little Church of the West, która wystąpiła w słynnym filmie Viva Las Vegas z Elvisem i w której jeden ze swych ślubów zawarł Michał Wiśniewski. Wszystkie one oferują „ślubne pakiety” w cenie 200-300 USD, zawierające oprócz samej ceremonii wiele usług dodatkowych, takich jak opłata dla pastora i szofera, kwiaty, zdjęcia, czy, za dopłatą, wypożyczenie sukni i smokingu, nakręcenie filmu i transmisję internetową, aby bliscy na drugim końcu świata mogli uczestniczyć w tym ważnym wydarzeniu. Do najbardziej znanych kapliczek należą wspomniana już Little Church of the West, która oprócz Wiśniewskich gościła też Cindy Crawford, Richarda Gere, Davida Cassidy, Boba Geldofa, Telly’ego Savalasa, czy równie popularna Little White Wedding Chapel (Joan Collins, Frank Sinatra, Michael Jordan, Demi Moore i Bruce Willis).
Zupełnie inny klimat proponują kaplice hotelowe i choć ceremonie zawierane tam są dziesięciokrotnie droższe, to chętnych nie brakuje. Tak, jak hotele w mieście grzechu starają się być coraz droższe, wyższe, lepsze, tak i zawierane tam ceremonie są niepowtarzalne i wyjątkowe. Najdroższe imprezy odbywają się w jednym z najbardziej luksusowych hoteli świata Wynn, gdzie do atrakcji należą pole golfowe, wielki wodospad wpadający do jeziora o powierzchni 1,2 hektara, czy zlokalizowany w hotelu salon samochodowy Ferrari i Maserati (tak, tak, niektórzy gotowi są zapłacić za wstęp, by pooglądać sobie auta, na które i tak nigdy nie będzie ich stać).
Kolejną atrakcją hotelu są zapierające dech przedstawienia światło i dźwięk. Tych, których nie stać na zaślubiny w Wynn Hotel, skusić może The Venetian z jego ceremoniami w stylu włoskim. Ślub na Moście Westchnień czy w gondoli na Canale Grande? Nie ma sprawy, w tym hotelu wszystko jest możliwe. Romantyczna ceremonia w weneckiej atmosferze a potem szaleństwo w luksusowym kasynie, wizyta w Muzeum Figur Woskowych Madame Tussaud czy Muzeum Ermitaż Guggenheima, a to wszystko na terenie jednego resortu. Zgoła inny klimat proponuje w hotelu Paris, w którym śluby zawierane są na platformie widokowej repliki wieży Eiffela. Początkowo miała być wzniesiona w tych samych rozmiarach co oryginał, jednak bliskość lotniska zmusiła do weryfikacji planów i odwzorowaniu wieży w skali 1:2.
Ciężko jest wymyślić oprawę ceremonii, która jeszcze nie miała miejsca w Las Vegas. Prom kosmiczny Enterprise w Hiltonie, miasteczko z Dzikiego Zachodu, statek piracki, to wszystko już było. Jedynym ogranicznikiem jest tu fantazja i budżet. Jeśli marzy nam się ceremonia ślubna w stylu gwiazd to Las Vegas będzie doskonałym miejscem, gdzie marzenia możemy przemienić w rzeczywistość.
Romantyczne Włochy
Włochy to kraj słońca, lazuru morza, błękitu nieba i wspaniałych zabytków. Wiele cudownych, zabytkowych miast o niepowtarzalnej atmosferze, jest idealnym tłem dla ślubów połączonych z podróżą poślubną. Prym wśród nich wiedzie Wenecja, położona na ponad stu wyspach rozsianych wśród wód laguny, gdzie nowożeńców wita widok łodzi pokonujących Canale Grande i donośne, śpiewne nawoływania gondolierów.
W licznych kanałach odbijają się zabytkowe budynki wystawnych pałaców, kościołów i łuki mostów spinających sąsiednie wysepki. Woda, której nadmiar jest przekleństwem dla mieszkańców, dla odwiedzających stanowi kwintesencję romantycznych uniesień. Jednym słowem dolce vita. W Wenecji miejsc nadających się na ślubowanie sobie miłości specjalnie szukać nie trzeba, natknąć się można na nie na każdym kroku, jak choćby w okolicach Ponte di Vecchio, Mostu Westchnień. I niestety, nie wzdychały tu wenecjanki do swych ukochanych, tylko więźniowie wyprowadzani z Pałacu Dożów, a wśród nich osławiony Casanova. Most był dla nich miejscem, gdzie mogli ostatni raz rzucić okiem na miasto zakochanych, zanim znikną na lata w otchłaniach lochów.
Plac Św. Marka z Bazyliką i odchodzące od niego wąskie uliczki, którymi idąc odkrywamy coraz to nowe place i usytuowane przy nich kościółki, gwarantują nieograniczony wybór miejsc odpowiednich do zawarcia związku. I mimo wielości świątyń, są oblegane przez nowożeńców z całego świata, a terminy należy rezerwować z dużym wyprzedzeniem, dochodzącym nawet do kilku lat.
Rzym i Watykan wydają się być idealnym miejscem na zawarcie ślubu kościelnego i tak faktycznie jest, ale tylko pod względem duchowym. Względy praktyczne i organizacyjne mogą okazać się sporą przeszkodą. Zawarcie ślubu konkordatowego na terenie Włoch wiąże się z długą procedurą, a potem problemami z uprawomocnieniem go w Polsce. O wiele łatwiej zawrzeć ślub cywilny w Polsce, a dopiero później kościelny we Włoszech.
Aby oszczędzić sobie wielu zmartwień, najlepiej zwrócić się o pomoc do wyspecjalizowanych agencji lub konsultantów ślubnych, służących pomocą, radą i doświadczeniem. Zarezerwują terminy, fotografa, restaurację, hotel, jeśli trzeba to i wiązankę czy suknię, a nowożeńcom pozostanie tylko cieszyć się uroczystością z Fontanną di Trevi i Schodami Hiszpańskimi w tle.
Miasta włoskie są wyjątkowo piękne i romantyczne. W ciągu dnia skąpane są w promieniach słońca, wieczorem posrebrzone blaskiem księżyca. Bez znaczenia, czy na miejsce ślubu wybierzemy Wenecję, Rzym, Florencję czy sycylijskie Palermo, połączenia tanimi liniami lotniczymi przybliżają nam Italię jeszcze bardziej, również pod względem finansowym.
Aloha spirit
Wyobraźmy sobie śnieżnobiałą plażę Waikiki obmywaną przez krystalicznie czystą wodę oceanu. Do tego smukłe palmy uginające się pod własnym ciężarem, dające wytchnienie i przyjemny cień parze nowożeńców, którzy ślubują sobie dozgonną miłość, stojąc boso na gorącym piasku. Nieśpiesznie, radośnie, romantycznie i spokojnie. A po ceremonii marzeń nastąpi miesiąc miodowy w tej sielskiej scenerii, z dala od hałasu i pośpiechu naszej cywilizacji.
Hawaje to kolejne miejsce na mapie Stanów Zjednoczonych, które ślubny przemysł opanowało do perfekcji, choć klimat ślubów jest tu zupełnie inny i mniej zbliżony do pięciominutowych ceremonii w Vegas. Tutaj nad zakochanymi czuwa Laka, bogini miłości, opiekunka tradycyjnego hawajskiego tańca hula. Ubrane na biało pary oddają się magii tego miejsca i doświadczają zaślubin jak z bajki. Ich szyje przyozdabiają lei – symbolizujące miłość i szacunek, girlandy wonnych kwiatów.
Na każdą wiązankę składa się 40 lub 50 kwiatów przewiązanych barwną wstążką. Zwyczajem jest wymienianie się kwiatami na początku ceremonii, których łańcuchy, tak jak obrączki, symbolizują wieczne oddanie. Te kolorowe girlandy mają ogromne znaczenie w tradycji wyspiarzy i są nieodzownym elementem każdej ceremonii, tak jak i piosenka Elvisa Presleya Hawaiian Wedding Song z musicalu Blue Hawaii. Pierwotnie została ona napisana w języku hawajskim w 1926 r. przez Charlesa Kinga i przetłumaczona później na angielski.
Symbolika hawajskich ślubów jest niezwykle bogata, poczynając od kawałków drewna Koa, jako gwarantu stałego i stabilnego związku, aż po liście Ti, oznaczające dobrobyt, zdrowie i błogosławieństwo ciała, umysłu i ducha. Ceremonia rozpoczyna się od zanurzenia Koa i Ti w wodzie i odśpiewania pieśni, oznaczającej w wolnym tłumaczeniu: niech spokój z góry spłynie na Was i pozostanie z Wami teraz i na wieki.
Kolejnym elementem obrzędu jest zawinięcie kawałka lawy wulkanicznej w liść Ti i przypieczętowania w ten sposób nierozerwalności związku. I jeszcze jedna dobra informacja dla tych, którzy w dniu ślubu chcą uczcić pamięć zmarłych członków rodziny i przyjaciół. Kiedy podczas uroczystości odczujemy delikatny powiew wiatru, to jest dowód obecności Ohana – rodziny fizycznie nieobecnej, ale otaczającej parę młodą miłością, wsparciem i błogosławieństwem.
Bez znaczenia, czy uroczystość zaślubin będzie miała miejsce na plaży wyspy Maui, oświetlonej zachodem słońca, przed pałacem królewskim, czy w małej kapliczce, wspomnienia do końca życia pozostaną żywe i podsycane za każdym razem, gdy spojrzymy na obrączki z imieniem małżonka, wygrawerowanym w języku hawajskim.
Piękna i wspaniale tropikalna
Te słowa Marka Twaina opisujące Sri Lankę, idealnie oddają jej klimat. Nic dziwnego, że ślub na wyspie herbacianej stał się ostatnio bardzo modny wśród polskich par. Za takim wyborem przemawia egzotyka tego miejsca, ogromne bogactwo tradycji i przyjacielskie nastawienie mieszkańców. Brzegi wyspy otaczają piaszczyste plaże i rafy koralowe, a jej wnętrze skrywa kolonialne zabytki, buddyjskie relikwie i bogactwo tropikalnej przyrody.
Ceremoniom ślubnym na wyspie rozkoszy towarzyszą nie znane u nas obrzędy i stroje. Już sam ubiór panny młodej jest bardzo odmienny od naszych tradycji. Przywdziewane z tej okazji sari to barwny pas materiału długości 5-6 m, drapowany na kilkanaście różnych sposobów. Częstym dodatkiem jest misternie wykonana złota biżuteria, bogato wysadzana kamieniami szlachetnymi. Na Sri Lance wydobywa się ich duże ilości (stąd pochodzi m.in. 400-karatowy szafir Blue Belle of Asia), więc można je kupić po okazyjnych cenach. Trzeba jednak trochę się znać na jakości i wadze złota i kamieni oraz koniecznie zachować dowód zakupu do okazania na lotnisku.
Tradycyjne obrzędy lankijskie obejmują siedmiokrotne wymienienie się przez małżonków wiązanką beletowych liści i karmienie się ryżem gotowanym na mleku, przy wtórze bębniarzy i chóru, odśpiewującego modlitewne pieśni. Wbrew naszym zwyczajom, nowożeńcy wkładają sobie obrączki na lewe ręce, a owinięte materiałem małe palce u rąk polewane są wodą na znak długiego życia. Rozbijanie orzecha kokosowego jest błogosławieństwem dla przyszłych dzieci, a zapalenie lampki oliwnej ma na celu zapewnienie dostatniego życia. Na koniec ceremonii małżonkowie oddalają się na grzbiecie słoni, by od tej pory wieść razem wspólne życie w dobrobycie i miłości.
Dawny Cejlon nazywany jest dziś na wiele sposobów. Dosłowne tłumaczenie obecnej nazwy wyspy to olśniewający kraj. Ale określana jest też jako wyspa herbaciana, wyspa rozkoszy czy łza Indii. Każda nazwa jest właściwa i oddaje jej charakter. Bogactwo przyrody, zabytki dawnych cywilizacji i tradycyjne obrzędów gwarantują niezapomniane przeżycia i romantyczne wspomnienia.
Lodowy hotel w Szwecji
Ten nietypowy hotel w szwedzkiej miejscowości Jukkasjärvi, co roku wygląda inaczej. Hotel, którego jedynym budulcem jest lód, funkcjonuje tylko kilka miesięcy w roku, po czym, z nastaniem wiosny, zmienia stan skupienia i spływa do rzeki Torneälv. Co roku jednak odradza się i przy pomocy światowej sławy artystów, rzeźbiarzy z całego świata, również z Polski, zachwyca nowych odwiedzających. W tym roku hotel powstał po raz dwudziesty i wszystko tu jest wykonane z lodu: od ścian, stropów i kaplicy, aż po
jednorazowe kieliszki do napojów.
Niedaleko hotelu znajduje się lodowa kaplica o wysokości 10 m, popularne miejsce ślubów. Powstaje ona przez nasypanie tutejszego budulca, zwanego fachowo śnieglodem, na ogromny, nadmuchany balon. Po kilku dniach materiał twardnieje na tyle, że wypełnienie można usunąć, odsłaniając idealnie kulistą kopułę. Kaplica należy co prawda do parafii protestanckiej, ale można tu zawierać też śluby innych wyznań chrześcijańskich, jak i cywilne. Jej położenie, 200 km za kołem polarnym, sprawia, że możemy poczuć się jak Królowa Śniegu, mówiąc „tak” przy chłodnym, błękitnym świetle i w temperaturze wahającej się w granicach -5 stopni.
Jeszcze bardziej ekstremalnym przeżyciem może być noc poślubna na łożu wykutym z lodu i pokrytym skórami reniferów. Mniej odważnym hotel proponuje noclegi w drugim budynku, w „normalnych” pokojach z drewnianą podłogą, meblami i pościelą na łóżkach. Bez względu jednak, jakie zakwaterowanie wybierzemy, czeka nas tu wiele przeżyć: podziwianie zorzy polarnej, psie zaprzęgi, warsztaty rzeźbienia w lodzie czy balie z gorącą wodą wystawione na zewnątrz, gdzie temperatura dochodzi do -30 stopni. A za czterdzieści lat będziemy mogli usiąść z wnukami przy kominku i opowiedzieć im jak to dziadek poślubił babcię wśród mrozów dalekiej północy.
Każdy pomysł na ślub, choćby najbardziej oryginalny, jest możliwy do zrealizowania. Jedyne co może pohamować fantazję małżonków to zasobność ich portfeli. Nie warto jednak samemu borykać się z załatwianiem formalności w odległych zakątkach globu. Są od tego fachowcy w dobrych biurach podróży i konsultanci ślubni, którzy mają doświadczenie i niezbędne kontakty. Służą też radą, co do wyboru miejsca, oprawy, załatwią formalności, znają najlepsze terminy i zorganizują wyjazd w cenie podobnej do średniej wielkości wesela w Polsce. Oferują również wiele pakietów, które za dodatkową opłatą możemy rozbudowywać choćby o lot balonem, rejs katamaranem, czy noc poślubną w zbudowanej na palach prywatnej willi na oceanie, gdzie przez szklaną podłogę można obserwować przepływające ryby.
Ślub ma być wyjątkowy i niezapomniany do końca życia, coraz więcej par porzuca więc sztywne ramy tradycji i wyrusza przysięgać sobie miłość tylko we dwoje. Zamiast wątpliwej przyjemności planowania wesela (bo co będzie, jak ciocia Zdzisia nie będzie chciała siedzieć przy stoliku ze stryjem Jankiem?) pakują walizki i przeżywają ten dzień tak, jak sami sobie wymarzą. A jak będziecie chcieli się rozstać, zawsze możecie zaplanować równie wyjątkową podróż rozwodową.