Ustawa o turystyce daje touroperatorom możliwość podniesienia cen wycieczek do 21 dni przed ich rozpoczęciem. Czy ostatnie wahania kursowe będą tego sprawcą? Klienci których biur podróży mogą spać spokojnie? Sprawdziliśmy.
Ceny wakacyjnych wycieczek ustala się zazwyczaj na jesieni ubiegłego roku. Średni kurs euro wynosił wówczas prawie 4,20 zł, (źródło: NBP), a w niektórych okresach przekraczał ten pułap. W zimowych miesiącach touroperatorzy odnotowali wysoką sprzedaż, bo klientów kusiły atrakcyjne oferty first minute. Kurs euro jednak znacząco w tym okresie spadł. W marcu osiągnął nawet poziom 3,90zł. Czy w związku z tym możemy spodziewać się, że biura podróży zażądają dopłat?
Ustawa o turystyce określa taką sytuację jasno. Jeśli organizator wycieczki udokumentuje wpływ wzrostu kursów walut na podwyższenie kosztów, będzie mógł żądać dopłat. Klienci których biur podróży mogą spać spokojnie?
Postanowiliśmy zadać pytania odnośnie tej kwestii kilku największym touroperatorom działającym na polskim rynku.
TUI Poland po raz pierwszy w tym roku zabezpieczyło się na okoliczność wahań kursowych wprowadzając kosztowne instrumenty finansowe (rodzaj hedgingu). Wycieczki wykupione z katalogów TUI oraz Scan Holiday nie są więc zagrożone dopłatami z tego tytułu. Pamiętajmy jednak, że na koszty wycieczki składają się też inne elementy: opłaty i podatki lotniskowe oraz ceny paliwa. Obecnie koszty te nie ulegają zmianom, jednak wychodząc naprzeciw swoim klientom TUI oferuje w tym przypadku możliwość wykupienia „gwarancji niezmienności ceny” za dodatkowe 50 zł.
Również i klienci Neckermanna mieli możliwość wykupienia takiej gwarancji do 31 maja. W rozmowie z nami, przedstawiciele tego touroperatora zapewniali, że koszty wahań kursowych biorą w tym roku na swój rachunek.
Nie powinni mieć obaw także Ci, którzy zdecydowali się na wakacje z Triadą. O tym, że koszty nie zostaną przerzucone na klientów, zapewniał nas Dyrektor ds Finansów i Relacji Inwestorskich, Jacek Dąbrowski
Najbardziej zagadkowa i tajemnicza wydaje się postawa Alfa Star. Poinformowano nas, iż osoba która zajmuje się finansami odmawia komentarza w tej sprawie. Dział marketingu, do którego udało nam się dodzwonić, również nie mógł w tej sprawie zająć stanowiska. Czy brak komentarza może oznaczać rychłe żądanie dopłat?
Poniżej prezentujemy touroperatorów, którzy pozostawili nasze pytania bez odzewu:
– Funclub Sp. z o.o.
– Ecco Holiday
– Sun&Fun
– Rainbowtours
—
foto: flickr.com
Trzeba przyznać, iż po sporych dopłatach kursowych jakie zafundowali klientom touroperatorzy w ubiegłym roku, mielibyśmy wszyscy nadzieję, iż tym razem imprezy turystyczne zostały skalkulowane z większą ostrożnością. Prawdą jest, że pewnych wahań nie da się przewidzieć, ale na pewno można się przed nimi w jakimś stopniu zabezpieczyć.
Moim zdaniem w tym roku nie powinno być dopłat kursowych, ponieważ różnice nie są już tak duże jak w ubiegłym roku. Nawiasem mówiąc, klienci muszą mieć żal o to, iż ryzyko walutowe zawsze ostatecznie skupia się na nich. Gdy euro idzie w górę, w pewien sposób przepłacają za wycieczki ponieważ organizator podwójnie zarabia (marża + nadwyżka walutowa), gdy idzie w dół pojawiają się dopłaty, które uderzają w klientów. Tylko nieliczni organizatorzy zdecydowali się wziąć chociażby częściowo te koszty na siebie.
Co do terminu, dla uściślenia, ostatnim dniem, w którym można zmienić cenę z przyczyn wymienionych w ustawie jest 21 dzień przed rozpoczęciem imprezy. W 20-tym dniu cena jest już niezmienna. Myślę, że autor to właśnie miał na myśli ale postanowiłem doprecyzować, żeby nie było wątpliwości.
Przy ustalaniu cen na jesieni touroperatorzy starają się przewidzieć kurs, który będzie w momencie największego popytu. Jednakże jest to bardzo trudne, stąd zabezpieczenia hedgingowe TUI. W poniedziałek złotówka wzmocniła się. Wiele zależy do relacji EUR/USD oraz reakcji rynków np. na to co dzieje się na Węgrzech czy w Grecji.