Kiedy w Polsce odkłada się realizację kolei dużych prędkości o kilkadziesiąt lat, na zachodzie powstają śmiałe, niemalże futurystyczne koncepty podróżowania pociągiem. Brytyjczycy wierzą, że jazda koleją za 10-20 lat może oznaczać zniknięcie konieczności przesiadania się na stacjach.
Pomysł brytyjskiego studia projektowego Priestmangode wydaje się na polskie warunki melodią tak odległej przyszłości, że nie wierzymy, byśmy sami mogli tego doczekać. Projekt zakłada stworzenie synergii lokalnej sieci tramwajów i składów miejskich z kolejami dużych prędkości.
Pomysłodawcy takich rozwiązań tłumaczą, że koleje powinny zmieniać się tak, jak zmieniał się internet. Kiedyś trzeba było się do niego podłączyć – wpiąć lub wypiąć kabel z gniazdka. Teraz coraz częściej możemy korzystać z niego na całym świecie łącząc się zdalnie np. przez bezprzewodową sieć Wi-Fi i na dodatek będąc w ciągłym ruchu. Idąc tym tropem, koleje powinny umożliwiać pasażerom swobodne „podpinanie” się do całej sieci, nie zatrzymując się.
Oznaczałoby to nic innego, jak możliwość przesiadki z tramwaju do pociągu lub z jednego pociągu do drugiego nie wysiadając z pojazdu na stacji. Projekt zakłada instalację specjalnych przejść, które łączyłyby dwa pojazdy ze sobą w trakcie jazdy. Umożliwiałyby one swobodną przesiadkę pasażerów między pociągami i tramwajami w globalnej sieci. Największym problemem wg projektantów jest XX-wieczna infrastruktura, którą należałoby odpowiednio przystosować do bardzo śmiałych XXI-wiecznych pomysłów podróżowania koleją.
Tak jak zostało napisane – koncepty. Pomysłów i idei polepszenia nam życia jest mnóstwo, lecz większość tak futurystycznych jest nierealna nawet za 30 i za 40 lat też. Wszystko to dla tego, że są nie rentowne i pochłoną niewyobrażalną kwotę pieniędzy, a będą tylko studnią bez dna. Osobiście wydaje mi się, że szybkie koleje są w Polsce nie potrzebne. Tutaj potrzeba modernizacji zwykłych linii kolejowych, na pociągi typu TGV nie byłoby nas stać. Z resztą szybkie koleje na całym świecie przynoszą tylko potężne straty i co rusz zostają dofinansowywane przez budżety państwowe. Już nie psioczmy tak na PKP, ostatnio jest tylko lepiej, nawet w święta ;)
@Artur | Teoria Poznania
Nam też absolutnie wystarczą prędkości w przedziale 180-220 km/h. Tak, żeby z największych, wojewódzkich miast w Polsce można było dojechać do stolicy w ok. 3h. Niestety ręce do kolan opadają, kiedy mamy przed sobą ośmiogodzinną podróż z Poznania do Krakowa ze średnią prędkością nieco ponad 60 km/h! To jest przykład, że jedziemy wolniej i gorzej, niż kilkadziesiąt lat temu.