Pieniny to pasmo górskie w południowej Polsce i północnej Słowacji, pod względem wielkości należące do najmniejszych pasm górskich w naszym kraju. Przy Tatrach wydają się maleństwem, sięgającym im ledwie „do pasa”. Pod względem uroku, niezapomnianego klimatu i malowniczości nie ustępują jednak swym wyższym przyjaciołom. Ba, wiele osób uważa Pieniny za najpiękniejsze góry w Polsce. Niesamowitość Pienin tworzą jednak nie tylko góry: zjawiskowy Przełom Pieniński, dziki Wąwóz Homole, rezerwat przyrody Biała Woda, zamki w Czorsztynie i Niedzicy, słowacki Czerwony Klasztor stanowią wraz z Trzema Koronami czy Sokolicą fenomenalną kompilację przyrodniczo-turystycznych atrakcji. Najważniejszymi miejscowościami są w Pieninach: Szczawnica, Krościenko, Niedzica, Czorsztyn i kilka mniejszych okolicznych wsi. Opowiem pokrótce o tym, co w okolicy naprawdę warto zobaczyć.
Dwa przełomy Dunajca dzielą Pieniny na trzy główne części: Pieniny Spiskie (z najwyższym szczytem Żar – 879 m n.p.m.), Małe Pieniny (Wysokie Skałki lub w skrócie Wysoka – 1050 m n.p.m. są jednocześnie najwyższym szczytem całych Pienin) oraz Pieniny Środkowe/Właściwe zwane najczęściej po prostu Pieninami, choć według fachowców jest to błędne nazewnictwo. Większość tego obszaru należy do Pienińskiego Parku Narodowego, a najwyższym szczytem są Trzy Korony – 982 m n.p.m.; a żeby być jeszcze dokładniejszym – to Okrąglica, najwyższa z turni składających się na trzy „korony”. To w tych ostatnich Pieninach na wysokości 747 m n.p.m. znajduje się szczyt Sokolicy – znany z pienińskich widokówek oraz wspaniałych reliktowych sosen, mających po 500 lat.
Pieniny – widowiskowy spływ przełomem Dunajca
Górale powiadają, że najlepiej wybrać się na spływ przełomem Dunajca jesienią. Płynąłem wraz z flisakami i jesienią i latem – zaręczam, że o każdej porze roku wyprawa dostarcza niezapomnianych wrażeń. Wsiadając do drewnianej tratwy, utworzonej z połączenia pięciu mniejszych czółen, przygotujcie się na wycieczkę po „sercu Pienin”. Asystują w niej pełni góralskiego poczucia humoru flisacy, sypiący anegdotami jak z rękawa, a będący przy okazji przewodnikami i miłymi gawędziarzami. Ponoć tradycja spływu sięga roku 1828, lecz jako zorganizowane przedsięwzięcie występuje w polskiej turystyce od roku 1932. Początek spływu znajduje się w Sromowcach Wyżnych (można także wsiąść na przystanku w Sromowcach Niżnych), a trasa docelowo prowadzić może albo do Szczawnicy (18 km, czas spływu – ok. 2:15 godz.) albo do Krościenka (23 km, czas spływu – ok. 2:45).
Jedno z podań ludowych głosi, że ujście Dunajcowi wyrąbał mieczem pierwszy król Polski – Bolesław Chrobry. Gdy w zasięgu naszego wzroku znajdą się majestatyczne Trzy Korony, jest to znak, że nasza tratwa stanęła właśnie u progu przełomu Dunajca. Rzeka tworzy w tym miejscu serpentynę siedmiu pętli, wijąc się niczym wąż między skalnymi ścianami. Flisacy nieraz bawią się tutaj w „zgadywankę” z uczestnikami spływu: w którą stronę popłyniemy za następnym zakrętem? Niełatwo to odgadnąć, z reguły poddani jesteśmy złudzeniu, ulegając wpływowi nietypowego nachylenia skał względem koryta rzeki. Kawałek dalej przepłyniemy przewężeniem nazwanym Zbójnickim Skokiem. Górale powiadają, że to w tym miejscu Janosik przeskoczył Dunajec, dając nogę przed węgierskimi żandarmami. W skale odbite są ślady Janosikowych kierpców.
„Idzie se Janicek popod zieleniny
Wszystkie góry kocho, najwięcyj Pieniny” – śpiewają górale na cześć legendarnego zbójnika.
Rezerwat Biała Woda – refleksje w cieniu wapiennych skał
Na terenie wsi Jaworki znajduje się utworzony w 1963 roku rezerwat przyrody Biała Woda. Jest to jeden z najbardziej uroczych wąwozów Pienin, znakomity na długi, relaksujący spacer w otoczeniu pięknych widoków i rzadko spotykanych okazów flory i fauny. Rezerwat składa się z czterech części, a umiejscowiony jest w dolinie potoku Biała Woda. Nadleśnictwo Krościenko należy pochwalić za znakomite przygotowanie rezerwatu pod względem turystycznym. Teren jest świetnie oznakowany, mamy do dyspozycji czytelne mapy, czy tablice opisujące historię tego miejsca, rośliny, ptaki i zwierzęta, jakie możemy tutaj napotkać. Odpowiednio porozmieszczane są ławki i mostki pozwalające przecinać szemrzący cicho potoczek.
Uwagę przykuwa interesująca budowa geologiczna, z przeważającymi skałami wapiennymi z okresu jury i kredy. Tuż przy wejściu do rezerwatu, na północnym zboczu doliny stoi Bazaltowa Skałka, która już 50 lat temu została uznana za pomnik przyrody. Ta bazaltowa skała pochodzenia wulkanicznego powstała pod wpływem ruchów górotwórczych… około 100 milionów lat temu, w okresie jury. Występują w niej pęcherzyki wypełnione kalcytem. Przypomina wyglądem kopiec o wymiarach ok. 8 x 7 x 3,5 m i jest jedyną skałą bazaltową w promieniu 500 kilometrów. Warto zboczyć na kilka minut z właściwego szlaku, by zobaczyć na własne oczy tak rzadkie zjawisko geologiczne.
Poza atrakcjami geologiczno-botanicznymi możemy dostrzec na terenie Białej Wody resztki osadnictwa i fundamentów. Gdzieniegdzie pojawiają się dzikie drzewka owocowe, co przypomina nam o historii wsi o tej samej nazwie. Początki osadnictwa sięgają tutaj Bolesława Chrobrego, a w XIV wieku przybyli by zająć jeszcze dziewicze tereny Wołosi. To oni zanieśli w te strony pasterską kulturę oraz nauczyli przyszłe pokolenia podstaw osadnictwa na dolinach. Mniej więcej w tamtym okresie powstała wieś, którą zamieszkali Rusini. U progu XIX wieku teren był już bardzo przeludniony. Po II wojnie światowej nastąpiło całkowite wysiedlenie tamtejszych ludów w ramach operacji „Wisła”, spalono wtedy prawie wszystkie zabudowania. Najbardziej ucierpieli na tym Łemkowie, którzy mieli duży wkład w kulturę regionu. Do dziś krążą tam o nich (i nie tylko) liczne legendy.
Wąwóz Homole – epicka cisza, jest pięknie w dolinie
Z Jaworek prowadzi droga do innego czarującego miejsca, które Rusini nazywali Homoła, czyli Bezrogi. Do Wąwozu Homole można wejść od strony wsi, można też skorzystać z usług pobliskiego wyciągu krzesełkowego i odbyć wycieczkę z góry w dół. Pionowe ściany wąwozu zbudowane są z białego i czerwonego wapienia (gdzieniegdzie z domieszką margli i łupków) – momentami sięgają nawet 120 metrów wysokości.
Tym, co robi największe wrażenie, są fantazyjne formy, jakie przyjmują urwiste skały tworzące dolinę. Dnem blisko kilometrowego wąwozu płynie potok Kamionka, dodający całemu obrazowi subtelnej epickości. W krystalicznie czystej wodzie odbijają się zbocza doliny, tu i ówdzie tworząc malownicze kaskady. Miejscami skały połączone są schodami lub mostkami skonstruowanymi w taki sposób, że nie sprawiają wrażenia „elementów obcych”, a wydają się naturalnym połączeniem brzegów potoku lub przejść między skałami. Wąwóz Homole urzeka o każdej porze roku – najbardziej kolorowy jest jesienią, latem zaś możemy go podziwiać w towarzystwie pasących się na jego zboczach stad owiec. Pisałem o „epickości” tego miejsca nie bez przyczyny – dostrzegł ją również reżyser Jerzy Passendorfer, kręcąc tutaj wiele scen słynnego w latach 70-tych serialu, a wielokrotnie odtwarzanego w polskiej telewizji do dziś – „Janosika”.
Nidzica, Czorsztyn – w cieniu zamkowych baszt
Na zamku w Nidzicy straszy Biała Dama – księżniczka Brunhilda, która podczas jednej z małżeńskich kłótni, wypchnięta przez męża przez okno wpadła do studni i zginęła. Odtąd przerażony mąż błąkał się po zamku, aż pewnego dnia usłyszał wreszcie słowa przebaczenia od swojej tragicznie zmarłej żony. W zamian za spokój ducha został jednak pozbawiony włosów. Legenda głosi, że każdy mający jakiś grzech na sumieniu, kto wymówi imię swojej ukochanej nad brzegiem studni, następnego poranka obudzi się łysy.
Według innej legendy, pod koniec XVIII wieku na zamku mieli rezydować Inkowie. Uciekający przed hiszpańskimi prześladowcami potomkowie niejakiego Tupaca Amaru II (dowódca powstania przeciwko Hiszpanom w Peru), szukali tu rzekomo schronienia i gdzieś w okolicach zamku ukryli znacznej wartości skarb. Nie powiem Wam, ile w tym prawdy, ale z tego, co mi wiadomo – skarbu jak do tej pory nie odnaleziono…
XIV-wieczny zamek w Niedzicy, przebudowany w stylu renesansowym, jest uznany za jeden z najcenniejszych zabytków budownictwa zamkowego w Polsce. Twierdza osadzona jest na wzniesieniu nad Jeziorem Czorsztyńskim, na prawym brzegu Zbiornika Czorsztyńskiego. Początkowo była to węgierska warownia na granicy z Polską, w swojej historii kilkukrotnie przechodziła z rąk węgierskich w polskie – m.in. XVI-wiecznego polskiego alchemika Olbrachta Łaskiego. Ten ostatni, znany z hulaszczego trybu życia, gdy zabrakło mu pieniędzy – zamek zastawił, a później sprzedał Jerzemu Horvathowi z Palocsy. Przejął on budowlę w 1589 roku za ok. 20 000 złotych reńskich. Warownia pod jego rządami zyskała nowoczesną przebudowę i renesansowy styl. W takiej mniej więcej postaci istnieje aż do dziś, ale pod polskie panowanie trafił dopiero po I wojnie światowej – w 1920 roku.
Warownia w Nidzicy zamieniona jest teraz w turystyczne i kulturalne centrum. Można tutaj zwiedzić muzeum z bogatą historyczno-etnograficzną ekspozycją, kilka odrestaurowanych sal zamku górnego, elegancki dziedziniec zamku dolnego, wykutą na 60 metrów studnię, galerię, w podziemiach zaś straszą lochy i wymyślne narzędzia tortur. Z tarasu widokowego roztacza się piękny widok na Zbiornik Czorsztyński. Tuż obok zamku można obejrzeć zabytkową wozownię oraz spichlerz. Zamek z daleka najlepiej prezentuje się z zapory przy Zalewie Czorsztyńskim.
Walory te doceniło kilku reżyserów filmowych – zamek w Niedzicy gościł znane seriale telewizyjne (wspomnianego wcześniej „Janosika” oraz „Wakacje z duchami” – adaptację powieści dla młodzieży zakopiańczyka Adama Bahdaja) i filmy („Zemstę” na podstawie komedii Aleksandra Fredry i „Mazepę” – opartą na dramacie Juliusza Słowackiego w reżyserii Gustawa Holoubka).
Z Niedzicy przeprawić się można promem do pobliskiego Czorsztyna, gdzie podziwiać możemy ruiny gotyckiego zamku z XIV wieku, którego znaczna rozbudowa miała miejsce za czasów Kazimierza Wielkiego. Do dewastacji zamku przyczyniły się w XVIII wieku najazdy wojsk kozackich, ostatecznie zaś został zniszczony przez uderzenia pioruna w 1790 roku. Dziś stanowi zabezpieczony zabytek z niewielką ekspozycją w środku, ale z pozostałościami ciekawej architektury i wspaniałymi widokami z zamkowego tarasu.
Rowerem do Czerwonego Klasztoru
Na koniec coś dla miłośników wycieczek rowerowych. Z centrum Szczawnicy można wybrać się na wspaniałą wyprawę wzdłuż Dunajca do słowackiego Czerwonego Klasztoru. Kilkunastokilometrowa trasa (lub też ponad 20-kilometrowa, w zależności od tego, skąd wyruszymy) prowadzi poprzez polsko-słowacką granicę do historycznego klasztoru kartuzów i kamedułów z XIV wieku. Po drodze mijamy przystań, a przez całą drogę towarzyszyć nam będą zmienne krajobrazy skał wapiennych, bystry nurt Dunajca i rozmaite kolory przebogatej roślinności. Na miejscu możemy zwiedzić klasztorną ekspozycję i odpocząć w jednej z wielu restauracji w powiecie Kieżmark.