Odwiedzając Paryż nie sposób nie wypróbować typowych francuskich potraw czy win. My jednak na przekór pokażemy, że francuska stolica kipi od etnicznych lokali, które są świetną kulinarną alternatywą. Oto niebanalny spacer po międzynarodowych kuchniach we francuskiej stolicy.

Kolejna wizyta w Paryżu zmusza do poszukiwania i odkrywania go takim, jakiego jeszcze nie znamy. Przed wyjazdem zastanawialiśmy się, czy można go Wam pokazać od zupełnie innej, niebanalnej strony, jednocześnie nie powielając sztampowych pomysłów z przewodników. Udało się. W paryskich klimatach zjedliśmy kilkanaście posiłków z różnych regionów świata. Takiej palety smaków w taki krótkim czasie jeszcze nie odkryliśmy i ku naszemu zaskoczeniu, jak na paryskie standardy, wcale nie było drogo.

Renifer w brusznicy

Naszą wędrówkę po Paryżu rozpoczynamy od Koła Podbiegunowego. Przy 240 Rue du Faubourg Saint-Antoine mieści się niezwykle kameralna i o domowej atmosferze knajpka. Jako że się zapowiedzieliśmy, już u progu wita nas szefowa kuchni i jak się później okazuje, także przemiła właścicielka Mille Lacs.

– Nie jesteśmy wybredni, więc zdamy się na twoje propozycje – rzucamy od razu siadając przy stoliku.
– Zatem proponuję renifera z Koła Podbiegunowego gotowanego w brusznicy – uśmiecha się i kończy pytaniem o preferowane przez nas wina właścicielka lokalu.

Okazuje się, że renifery podawane są tutaj jako typowy, zimowy przysmak. W Finlandii zaś są tak podstawowym daniem, jak u nas bigos. Na życzenie podawane są także wędzone serca renifera w sosie śmietanowym. W Mille Lacs większość produktów jest importowanych z Finlandii. W menu naszą uwagę zwraca jeszcze gravlax z łososia oraz marynowane śledzie podawane z sałatką z buraków i chrzanu.

Oprócz typowych fińskich przysmaków szefowa kuchni tworzy własne, nowatorskie potrawy i oczywiście proponuje skosztowanie jednej z wielu fińskich wódek. Lokal znajduje się w pobliżu Bastylii i przesiada tu, ku naszemu zdziwieniu, więcej paryżan niż obcokrajowców. Właścicielka lokalu tworzy niepowtarzalną atmosferę, nieczęsto przysiadając się do gości i rozmawiając o fińskich rarytasach.

  • Gdzie? 240 Rue Faubourg Saint-Antoine, niedaleko Bastylii, przy stacji metra Nation
  • Kiedy? Od wtorku do soboty
  • Za ile? Za dwa dania zapłaciliśmy ok. 25 euro. Lunch to wydatek średnio 17 euro

Paryskie Słonie

Afrykańskie kraje, skolonizowane przez Francję, są dość licznie reprezentowane na kulinarnej mapie Paryża. Jest jednak taka, do której należy rezerwować miejsce przynajmniej z jednodniowym wyprzedzeniem. To A la Banane Ivoirienne, prowadzone przez Kouassi N’Guessan. Do francuskiej stolicy przyleciał z Wybrzeża Kości Słoniowej i przez ponad 20 lat ciężko pracował, by doczekać się licznej i lojalnej paryskiej klienteli.

Kouassi nie może jednak z nami długo rozmawiać, bo jak zwykle w popołudnia szefuje na zapleczu, przygotowując tradycyjne potrawy ze swojego rodzinnego kraju. My zamawiamy mafe de bouef, które gotowane jest z bardzo gęstym sosem z orzeszków ziemnych. W menu polecają nam także pikantnego kurczaka z chilli mango atoko. Gdybyście jednak byli wielbicielami naprawdę ostrych smaków, to polecamy poncz ti z imbirem i rumem.

  • Gdzie? 10 Rue de la Forge Royale, przy stacji metra Faidherbe-Chaligny
  • Kiedy? Od wtorku do soboty, w porach popołudniowo-wieczornych
  • Za ile? Za dwa dania zapłacimy tu średnio 25 euro

Pierożki Deda

Pierwszą część naszej kulinarnej przechadzki po Paryżu kończymy przy 8/10 Rue Coquilliere w Les Halles. Całkiem niedawno otwarto tu nową restaurację, a już zdobyła ona uznanie w oczach paryskich mieszkańców i turystów. Serwują tu bardzo wyraziste potrawy i winne napoje prosto z Gruzji. Przyglądając się karcie, mamy nieodparte wrażenie, że jest to mix wschodnich smaków. Od bliskowschodnich, przez greckie i tureckie, na rosyjskich skończywszy.

Zamawiamy khinkalis, wyborne pierożki nadziewane wołowiną i ziołami. Kelnerzy w Deda polecają nam także chakapuli, organiczną jagnięcinę, pieczoną na wolnym ogniu. Podany chleb jest tu wypiekany na miejscu, w tradycyjnym gruzińskim glinianym piecu, który nota bene stoi wmurowany na środku restauracji.

  • Gdzie? 8/10 Rue Coquilliere, nieopodal stacji metra Les Halles
  • Kiedy? Od poniedziałku do soboty od 19-23:30, a od środy do soboty także w porze lunchu: od 12 do 15
  • Za ile? dwa dania odchudzą nasz portfel o 30 euro, za zestaw lunchowy wydamy tu ok. 17-20 euro.

1 KOMENTARZ

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here