Amerykańska linia lotnicza Spirit Airlines wprowadziła już dodatkowe opłaty za bagaż podręczny. Czy w jej ślady pójdą europejskie tanie linie lotnicze?
Pasażerowie tanich linii lotniczych coraz chytrzej omijają opłaty za bagaż rejestrowany. Sposobów jest wiele. Od specjalnych kamizelek z kilkunastoma kieszeniami, przez kilkuwarstwowe ubieranie się, po ultra lekkie kabinówki, w których można upchać ponad dopuszczalną wagę.
W Internecie znaleźć możemy nawet specjalne filmiki instruktażowe, w których autorzy pokazują, jak zabrać ze sobą dużo rzeczy na pokład, zostawiając walizki w domu.
Linie lotnicze z pewnością mają świadomość istnienia takich procederów, ale jak do tej pory tylko jedna linia lotnicza, Spirit Airlines, odważyła się powiedzieć „nie” chytrym planom pasażerów. Wprowadziła w tym celu dodatkową opłatę (od $30 do $45) za każdą sztukę bagażu, która nie jest w stanie zmieścić się pod siedzeniem pasażera. Włodarze linii liczyli przy tym, że pasażerowie przestaną zabierać ze sobą na pokład ponadwymiarowe bagaże, które upychali w schowkach nad głowami. Opóźniało to start, a także wejście i wyjście na pokład samolotu.
Czy w ślad za Spirit Airlines pójdzie Wizz Air, wprowadzając w przyszłości opłaty za bagaż podręczny? Prezes węgierskiego lowcosta, József Váradi, odpowiada na postawione przez nas pytanie: „could be” (z ang. być może). Oficjalnych planów nie ma. Nie oznacza to jednak, że linia wcale nie myśli o poszukiwaniu alternatywnych źródeł dochodu.
Jak się oszukuje na bagażu podręcznym
Lotnisko w Warszawie, środek tygodnia, tuż po 9 rano. Ustawia się niewielka kolejka do odprawy bagażowo – biletowej. Rozglądamy się i typujemy, kto w tym sznureczku będzie przestrzegał, jak nam się wydaje jedynie teoretycznych, restrykcji odnośnie bagażu podręcznego.
Zapamiętujemy wzrokowo kosze pomiarowe. Następnie staramy się wychwycić osoby, które potencjalnie zabiorą ze sobą na pokład bagaż podręczny, przekraczający dozwolone wymiary i wagę.
Podchodzimy do młodzieńca, który nie pozostawił bagażu rejestrowanego przy odprawie.
– Zamierzasz zabrać tą walizkę na pokład? – pytamy, uprzednio tłumacząc w jakim celu tu przyszliśmy. – No tak, dokładnie – odpowiada. – A czy twój bagaż spełnia restrykcje co do wymiarów i wagi – dociekamy. – Nie, na pewno nie. Ważyłem walizkę w domu. Dźwigam prawie 15 kilo. Często latam z UK do Polski lowcostami i nie „rejestruję” bagaży, sporo na tym oszczędzając.
Ile jest takich osób? Skala jest trudna do oszacowania. Jedno jest pewne. Nikt, ani z pracowników lotniska, ani z linii lotniczych z przyrządami pomiarowymi nie sprawdza, czy aby bagaż spełniał dozwolone wymiary i wagę.
Linie nie wiedzą, ile tracą
Ile tracą na tym linie lotnicze? Tego dokładnie pewnie i one same nie są w stanie oszacować. Wiemy jednak, że paliwo to dla przewoźników lotniczych znacząca część ich wszystkich kosztów. Im samolot cięższy, tym więcej paliwa zużywa, a co za tym idzie, generuje większe koszty.
Przypadek spotkanego przez nas młodzieńca nie miałby raczej negatywnych skutków w regularnych liniach. Te zazwyczaj pozwalają zabrać bagaż rejestrowany, który wliczony jest w cenę biletu. Ponadto dopuszczalna waga takiego pakunku wynosi więcej niż 15 kilogramowa walizka spotkanego przez nas polskiego emigranta.
Analizując, ile mogą tracić linie niskokosztowe w takich przypadkach, przestaje dziwić, że rozważają one wprowadzenie dodatkowych opłat za bagaż podręczny. Byłoby to również zgodne z wyznawaną choćby przez szefa Ryanaira zasadą, że to pasażerowie powinni decydować, za co chcą, a za co nie chcą płacić. Być może w przyszłości tańsze wyda się wysłanie naszego bagażu przesyłką kurierską?
Ja tam chyba jednak wolę dopłacić. Jakoś nie wyobrażam sobie jechać na wakacje i upychać kosmetyków w jakiejś wewnętrznej kamizelce. Może facetowi to by się udało, jak to widzimy na filmiku, ale kobiecie? :D
moim zdaniem bez przesady, lecieliśmy z żoną Icelandexpresem do córki na Islandię i te 2razy po 20 kg w głównym i po 10 w podręcznym w zupełności nam wystarczyło, mimo że był czerwiec a my prócz dozwolonej ilości żarcia wieżliśmy ze sobą zimowe ciuchy i buty w zwiazku z zaplanowaną i zresztą udaną wyprawą na Heklę
pewnie, że tak. to ostatnia rzecz, za którą nie płacimy w lowcostach i to się pewnie w przyszłości zmieni…
„Być może w przyszłości tańsze wyda się wysłanie naszego bagażu przesyłką kurierską?”
Autorowi proponuję odrobienie lekcji domowej – proszę zadzwonić
do UPS , DHL, TNT, Fedex ( „wielka czwórka” światowej kurierki”)
i poprosić o wycenę 15 kg o wymiarach 70x25x40 cm ( tak „na oko” walizeczka ) do Londynu lub Dublina ( ech te wyspy ;) )
Jako wieloletni pracownik tego sektora wiem co mówię, a Pan (jeszcze)
nie wie co mówi.
@Kozmur,
nie musimy nigdzie dzwonić, bo zdajemy sobie świetnie sprawę, że dziś jest to zwyczajnie nieopłacalne. Autor nigdzie nie stwierdził, że wysłanie dziś bagażu przesyłką kurierską jest tańsze. Sądzimy, że nie odczytałeś naszej aluzji :-), wszak stawianie pytań nie może być utożsamiane z brakiem wiedzy. Chodzi o to, że opłaty za bagaż w tanich liniach lotniczych mogą być tak wysokie, że zaczną dorównywać tym, które oferują światowe koncerny kurierskie. Absurdalne? Nic z tych rzeczy. Proponujemy przeczytanie tego artykułu: http://www.independenttraveler.com/resources/article.cfm?AID=819&category=42
„Im samolot cięższy, tym więcej paliwa zużywa, a co za tym idzie, generuje większe koszty.”
Niby tak, ale wbrew pozorom koszty nie są aż tak rażąco większe. Linie po prostu próbują upchnąć więcej cargo i znaleźć dodatkowe źródła przychodu. Koszt paliwa to tylko pretekst.
Tanie linie to mit, oni po prostu inaczej rozkładają opłaty.