Z czym zazwyczaj kojarzą się zakupy grupowe? Z dużymi obniżkami cen – odpowie zapewne większość z Was. Skojarzenia jednak coraz częściej podążają w innym kierunku.

Produkty i usługi nie idą w parze z oczekiwaną jakością, albo co gorsza, nie są zgodne z opisem czy zdjęciami w ofercie. Nie rzadko bywa też tak, że oszczędność jest bardzo pozorna, bo oferta okazuje się droższa, niż ta normalna. Ale czy ktoś w całym tym ferworze dokładnie to wszystko analizuje?

Większości klientów nie interesuje, czy druga strona zarobi na zakupach grupowych. Chcą to po prostu mieć. Najlepiej po cenie znacznie niższej, niż rynkowa. A im większy rabat, tym większa pokusa.

Z kolei dla biur podróży, hoteli i innych firm sprzedaż produktów i usług w systemie zakupów grupowych nie przynosi w większości przypadków zysku. To zwyczajna forma marketingu (rodzaju reklamy), która w bardzo krótkim czasie przyciąga rzeszę zainteresowanych. Obrót jest wówczas wysoki, ale zysk mały (korzyści skali).

Korzystają z tego przeważnie firmy, które chcą szybko zaistnieć na rynku. Zamiast więc wydawać pieniądze na niekiedy drogie kampanie reklamowe, korzystają z Groupona. Dociera on bardzo szybko i bezpośrednio do tych, którzy faktycznie są zainteresowani ofertą danej firmy.

Zakupy grupowe – pozorna oszczędność na sprzedaż

Abstrahując od niebotycznych zysków Groupona z prowizji, klient jak i sprzedawca powinni wyjść z takiej sytuacji zwycięsko. My dostajemy pełnowartościowy produkt za pół ceny, a sprzedawca zyskuje zadowolonego klienta, który staje się ambasadorem firmy (czyt. żywą reklamą). Opowiada znajomym, poleca, przychodzi po raz kolejny, zostawiając już 100% ceny.

Sprzedawcy jednak coraz częściej główkują, jakby tu sprzedać coś, co dla klientów będzie tylko pozorną oszczędnością, a im przynieść dodatkowe zyski. Ale żeby nie były to tylko puste słowa, przeczytajcie z uwagą wpis jednego z blogerów o tym, jak wakacje z Groupona są o 766 zł (!) droższe, niż gdybyśmy identyczny pakiet wykupili w normalnej ofercie.

W skrócie, biuro podróży oferuje po kosztach produkt podstawowy i ubogi (niepełny). Aby z niego w ogóle skorzystać, musimy koniecznie zakupić tzw. produkty komplementarne (już za 100%!), bez których skorzystanie z przecenionego produktu podstawowego jest niemożliwe. Stajemy się więc swoistymi niewolnikami. Jesteśmy uwięzieni między niską ceną produktu, a wysoką ceną niezbędnych usług dodatkowych.

Rabat 150 zł w cenie 49 zł. Brzmi kusząco? Niewątpliwie. Taką ofertą próbowały namówić do kupna vouchera linie lotnicze Alitalia w czerwcu tego roku. Cały sęk w tym, że rabat obowiązywał tylko na loty od 21 czerwca do 3 września. To okres o największym ruchu lotniczym, a co za tym idzie, ceny biletów są relatywnie wysokie. Na trasie z Warszawy do Rzymu w obie strony najtańszy bilet oscylował w granicach 1-1,2 tys. zł. Oszczędność jest więc tu tym mniejsza, im wyższe ceny biletów. Kto miał w planach kupno biletu na ostatnią chwilę, pewnie zaoszczędził. Ci, którzy sądzili, że dostaną bilet za pół ceny, byli w błędzie.

Wypożycz rower, przeznaczony do kasacji

Zakupy grupowe to także świetna okazja dla sprzedawców, by pozbyć się produktów, których nikt nie chce. Niekiedy też by zaoferować usługi, wykonywane przez niedoświadczonych praktykantów lub stażystów, którym nie trzeba płacić.

Osobiście przetestowaliśmy ofertę serwisu Citeam.pl, dzięki któremu można było wypożyczyć rower. A wszystko to miała zapewnić nam wypożyczalnia MaltaBike w Poznaniu. Cena? 15 zł za możliwość najmu jednośladu dla jednej osoby na cały dzień.

Z niewielkiej, drewnianej budki wychyla się pracownik, któremu wręczamy wydrukowany kupon i prosimy o wypożyczenie dwóch rowerów.

– Państwo z Citeamu? – rzuca młodzieniec.
– Tak jest, poprosimy o dwa rowery górskie – odpowiadamy.

Pracownik spogląda z grymasem i tłumaczy, że „na te ich górskie, to ludzie strasznie narzekają”. Sugeruje dalej, że wygodniej będzie, jeśli weźmiemy rowery „uniwersalne”. Są w lepszym stanie, ale i tak wszystkie przeznaczone są do kasacji. Czy zatem rowery przeznaczone do kasacji są warte ich wypożyczenia za 15 zł?

Bierzemy, bo nie pozostaje nam nic innego, aby przetestować je na własnej skórze i przekonać się, czy to wszystko warte jest swojej ceny. Już po kilkunastu minutach jazdy zdajemy sobie sprawę, że MaltaBike oddaje do wypożyczenia za pół ceny sprzęt, który nie wzięlibyśmy nawet wtedy, kiedy to nam zapłaciliby za jego użytkowanie.

Siodełka pamiętają schyłek ubiegłego wieku, brak zabezpieczeń, by rower można było gdzieś pozostawić. Nie wspominamy już w szczegółach o całym układzie napędowy (łańcuchy, przerzutki itd.), nad którym wisi rychła śmierć. Na szczęście do wypożyczalni nie musieliśmy wracać na pieszo. Aż strach pomyśleć, w jakim stanie są ich rowery górskie. Plus dla pracownika, który lojalnie uprzedził nas o ew. nieprzyjemnościach. Oczywiście w ofercie, ani tym bardziej na stronie internetowej wypożyczalni, nie ma ani słowa, w jakim stanie są rowery. Lepiej taką (nie)miłą niespodziankę zafundować klientom na miejscu. A może tylko tym, którzy kupili kupon na Citeam.pl?

Kto winny?

„Spiesz się, zostało tylko 30 minut do końca oferty” – krzyczą hasła z Groupona. Przy małej ilości czasu nie jesteśmy w stanie dokonać dokładnej kalkulacji i podjąć racjonalnej decyzji. Ale czy to na barkach klientów powinno spoczywać dokładne sprawdzenie oferty? Przecież za jakość ofert odpowiada serwis i jego handlowcy. Ci ponoć zawsze dokładnie sprawdzają, z czym potencjalny klient będzie miał do czynienia. Ciekawe, czy handlowiec z Citeamu wsiadł na nasze rowery?

4 KOMENTARZE

  1. skusiłam się na 1 ofertę z citeam – to była pierwsza i ostatnia oferta w jakiej wziełam udział. cena była zawyżona – tzn. otrzymałam produkt który rzekomo kosztować miał 50zł – płatność po rabacie 23zł. przedmiotem sprzedaży była pizza – na rachunku było 23 zł + kupon rabatowy 27zł. pizza była standardową pizzą za 23zł – i do tego te niekompetentne sku*****y nie zrealizowały całości zamówienia – chyba nie zmieściłam się w limicie. :/

  2. Ja się zastanawiam czy nie zaryzykować z takim wyjazdem. Do tej pory nie narzekam na groupona, najadłem się w kilku knajpach i byłem u fryzjera za pół ceny. Wprawdzie ten salon fryzjerski okazał się być zwykłym salonem w stylu „osiedlowym”, gdzie panie nie potrafiły ciąć (i nawet te pół ceny było zbyt wysokie jak na jakość strzyżenia), ale co zrobić :D Za to sushi było pyszne.

  3. Z zakupów grupowych korzystam od kilku lat. „Zaliczyłam” w ten sposób kilka wyjazdów, duuużo jedzenia, kilka wizyt u kosmetyczek i pewnie coś jeszcze, czego już nie pamiętam. Wystarczy być ostrożnym i przed kupnem gruponu dokładnie przeanalizowac ofertę, odwiedzić stronę usługodawcy oraz poczytac opinie.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here