Wyjeżdżając za granicę często zastanawiamy się czy płacić gotówką, czy może kartą? Lista pułapek, jakie czekają na nas podczas zakupów poza granicami naszego kraju jest dość długa. Podpowiadamy, jak ich uniknąć.
Skupię, sprzedam…
Wydaje się, że najprostszy sposób to wymiana waluty w naszym kraju. Unikamy prowizji za korzystanie z karty za granicą i mamy pewność dysponowania środkami bez względu na problemy techniczne z transakcjami bezgotówkowymi – terminalami płatniczymi czy bankomatami.
– Lecąc na wakacje samolotem trzeba pamiętać, żeby nie zapakować pieniędzy do bagażu rejestrowanego – radzi Anna Galewska z internetowego biura podróży Tripsta.pl. – Najlepiej mieć je zawsze przy sobie lub włożyć do walizki podręcznej – dodaje.
Pamiętajmy, że wymiana waluty w kraju, do którego się udajemy może nas kosztować znaczniej więcej niż w Polsce. Warto sprawdzić kursy wymiany walut w kantorach i bankach. Te drugie zwykle mają mniej korzystne kursy niż kantory, które z kolei często odmawiają zapłaty kartą. Nie zapomnijmy także sprawdzić przed wyjazdem, czy aby móc przekroczyć granicę danego kraju, jego władze nie wymagają od podróżnych posiadania przy sobie określonej ilości gotówki lub środków na karcie.
Plusy:
– nie musimy szukać bankomatów za granicą
– nie narażamy się na dodatkowe prowizje za korzystanie z karty
Minusy:
– ryzyko kradzieży (wakacje w stresie)
Wypłaty z bankomatów mogą słono kosztować
Bierzemy ze sobą kartę płatniczą, a pieniądze wypłacamy w bankomacie za granicą. Bezpieczne i wygodne, prawda? Ile taki komfort będzie nas dodatkowo kosztował? Tu przekrój opłat jest naprawdę ogromny. Od konkretnych kwot – bez względu na wysokość wypłaty – po procentowe prowizje od wybieranej kwoty.
Na tym nie koniec. Banki stosują różne dodatkowe haczyki. Niektóre obiecują darmowe korzystanie z bankomatów za granicą, pod warunkiem, że wakacje spędzamy w krajach, których walutą jest euro.
Na całkowite zwolnienie z opłat liczyć mogą np. klienci Nordea czy PeKao SA, o ile korzystają z bankomatów należących do udziałowca banku (np. PeKao SA – UniCredit). Przed wyjazdem warto więc zapoznać się z listą banków należących do danego udziałowca. Wówczas będziemy mieli pewność w których bankomatach wypłaty nie obciążą dodatkowo naszego konta. Dla przykładu, PeKao SA podaje na swojej stronie internetowej pełną listę banków, których korzystanie z bankomatów jest bezpłatne.
Nie można zapomnieć, że wypłata pieniędzy z bankomatu za pomocą karty kredytowej jest dużo droższa niż wypłata kartą debetową. Nie dość, że zapłacimy wysoką prowizję to dodatkowo bank zacznie nam od razu naliczać odsetki od wypłaconej sumy (jeżeli pieniądze pożyczamy).
Plusy:
– wygoda
– bezpieczeństwo
Minusy:
– prowizje
– konieczność szukania bankomatów
Plastikiem (nie)płać?
Karta płatnicza to bardzo praktyczny klucz do naszych pieniędzy, ale banki dawno już to dostrzegły i aby zarobić, stosują różne opłaty. Płatności kartą za granicą to jednak rosyjska ruletka. Nigdy nie wiadomo, ile dokładnie zapłacimy za zakupy, bo nie sposób od razu policzyć procentowe prowizje oraz kursy walut, po których bank przeliczy kwotę.
Dodatkowo, banki nie rozliczają naszych operacji walutowych po kursie NBP. Na naszej transakcji zarabia nie tylko bank, ale także organizacja, której logo znajduje się na karcie (np. VISA, MasterCard). Głównym kosztem przy płaceniu kartą za granicą jest przewalutowanie transakcji. Raz? Nie, bywa że dokonuje się to dwukrotnie.
Pierwsze przewalutowanie (na USD lub EUR) wykonuje centrum organizacji firmującej kartę (Visa lub Europay). Drugie przewalutowanie dokonuje już nasz bank. Nie sprzedaje on nam jednak waluty transakcji, lecz wspomniane dolary lub euro, w zależności od użytej do transakcji karty. Na przykład będąc w Turcji, zapłacimy rachunek w lirach, które bank przeliczy na euro, a dopiero później na polskie złotówki.
Niektóre banki pobierają dodatkową procentową prowizję, jeśli dokonujemy transakcji kartą w kraju, którego walutą nie jest euro. Kwota transakcji zostanie więc przewalutowana najpierw na walutę rozliczeniową (euro) przez Visa International, następnie zostanie doliczona prowizja, a na koniec kwota ta przeliczona na PLN wg kursu sprzedaży banku. O ile na prowizję przy pierwszym przewalutowaniu nie mamy wpływu, o tyle w przypadku drugiego możemy decydować o zastosowanych kursach wymiany, wybierając ofertę tańszego banku.
Plusy:
– wygoda
– bezpieczeństwo
Minusy:
– nie wiadomo, ile dokładnie zapłacimy
– wysokie opłaty i prowizje + możliwość podwójnego, niekorzystnego przewalutowania
– ryzyko (niskie), że system płatniczy VISA lub MasterCard przestanie działać
– w niektórych krajach przyjmowanie płatności kartą nie należy do powszechnych
Sytuacje wyjątkowe
Na ile to możliwe, weźmy ze sobą przynajmniej dwie karty (np. debetową i kredytową) obsługiwane przez różne systemy płatnicze. Ryzyko, że oba systemy (Visa i MasterCard) w jednej chwili przestaną działać jest niskie. Dodatkowo, sprawdźmy w swoim banku, co należy zrobić, gdy za granicą zgubimy kartę lub zostanie ona skradziona. Może okazać się, że nasz bank zaoferuje nam możliwość wydania karty jeszcze za granicą.
– Przed wyjazdem warto zebrać najważniejsze informacje, takie jak numer alarmowy banku czy numery swoich kart płatniczych i zapisać je np. w telefonie i kalendarzu – mówi Anna Galewska z Tripsta.pl. – Takie dane warto mieć pod ręką na wypadek jakichkolwiek problemów ze środkami płatniczymi – dodaje.
Ale co zrobić, jeśli utknęliśmy w obcym kraju bez karty i bez pieniędzy? Pozostają jeszcze dwa rozwiązania. Możemy założyć konto za granicą i poprosić znajomych lub rodzinę o małe dofinansowanie w postaci przelewu. Założenie konta wiąże się jednak z formalnościami i oczekiwaniem na przelew (2-3 dni).
Na przykład w Irlandii, gdzie bankowe zawiłości przeszły już pewnie tysiące Polaków, do założenia konta potrzeba wystawionych na twoje nazwisko rachunków potwierdzających miejsce zamieszkania. We Włoszech banki wymagają posiadania numeru identyfikacji podatkowej. Przy krótkich pobytach zakładanie konta nie jest więc opłacalne.
Ostatnią deską ratunku są przekazy pieniężne, w których specjalizują się takie instytucje jak Western Union czy MoneyGram. Komfort odebrania przekazanych pieniędzy po kilkunastu minutach słono kosztuje. Przy przesłaniu 500 euro, prowizja wynieść może ok. 100 zł. Zdecydowanie tańszym, ale równie szybkim i bezpiecznym rozwiązaniem są przekazy pieniężne on-line. Działające w systemie P2P (person-to-person) instytucje jak MoneyBooker czy Paypal pobierają jedynie 1 proc. od przekazywanej kwoty.
W sytuacjach bez wyjścia pozostaje nam zwrócić się o pomoc do polskiego konsulatu. Polska ambasada lub konsulat może w uzasadnionych przypadkach, jeżeli nie ma innych możliwości przekazania pieniędzy, wypłacić nam kwotę, jaka zostanie wpłacona przez krewnych lub znajomych na konto Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Warszawie. Pamiętajmy również, że w przypadku braku polskiej placówki dyplomatycznej w danym kraju, możemy zwrócić się o pomoc do ambasady jednego z krajów należących do UE.
Inaczej niż u nas…
Na koniec kilka ciekawostek. Na naszym kontynencie PIN do karty składa się jedynie z czterech cyfr. W Chinach, chcąc wypłacić z bankomatu gotówkę, możemy ujrzeć aż 6 miejsc na wpisanie PIN-u. Korzystając więc z europejskiej karty, należy poprzedzić nasz czterocyfrowy PIN dwoma zerami, a niekiedy dwoma krzyżykami.
Dla podróżujących np. po Ameryce Południowej lub Grecji w bankomatach również czekać może niespodzianka. Działają one tam trochę inaczej niż w Polsce. W naszym kraju bankomat najpierw oddaje nam kartę, a dopiero później pieniądze. W niektórych krajach Ameryki Południowej jest odwrotnie. Bankomaty najpierw wydają pieniądze, a dopiero później kartę. Uważajmy więc, aby z przyzwyczajenia nie zabrać ze szczeliny bankomatu pieniędzy odchodząc bez swojej karty.
Złoty środek
Optymalnym rozwiązaniem jest zabranie ze sobą trochę gotówki. Będziemy mogli zapłacić nią za nieduże zakupy bez wysokich prowizji i kosztów przewalutowania. Płaćmy kartą w sytuacjach awaryjnych. Przed wyjazdem powinniśmy sprawdzić w swoim banku jak są rozliczane nasze płatności kartą za granicą. Jeśli nie chcemy stresujących niespodzianek finansowych za granicą, korzystajmy z karty podłączonej do konta walutowego – wtedy bank księguje wszystkie transakcje bez przewalutowania na złotówki.
Ja polecam zabrać gotówkę z Polski, tak robię, nikt mnie nie okradł (odpukać). Zabieram na wszelki wypadek kartę. Grunt, żeby nie trzymać tego w tym samym miejscu! Jeśli jedziemy do hotelu i jest sejf – to nie ma problemu, gorzej jeśli nocujemy na polu namiotowym itd, ale wtedy trzeba pilnować wszystkiego, nawet własnych nerek.
pozdrawiam
Podróżując po europejskich krajach, gdzie walutą jest euro, nie ma wielu problemów. Gorzej, kiedy trzeba płacić np. w Tunezji. Tam nie wolno wwozić ani wywozić dinarów, można je kupić tylko na miejscu. Z kolei wwożąc inną walutę trzeba ją na lotnisku zdeklarować i dostać taki świstek, bo później przy wyjeździe mogą być problemy. W wielu innych krajach też są takie różne „kwiatki” :)
Ostatnie zdania oddają całe sedno sprawy. Mi kiedyś za granicą obciążyli kartę dwukrotnie na niemałą sumkę. Nie życzyę nikomu takie użerania się. Najlepiej wziąć gotówkę, pilnować jak oka w głowie, a kartę trzymać jako plecy w awaryjnych sytuacjach.
A jak to wygląda na greckich wyspach z kartą z PKO BP ? Ktoś sprawdzał ?
hehe… jak grecy przez kryzys nie wybiora wszystkich pieniedzy z bankomatow to ci zadziala :)