Od kiedy pamiętam zawsze fascynowała mnie kolej. Czy to duża lokomotywa, czy mała kolejka PIKO – adoracji końca nie było. Nie skończyła się ona nawet teraz, kiedy PKP Intercity powiedziało „nie”.

Miłość zaszczepiona przez rodziców, którzy zabierali mnie na wakacje pociągiem, pozostała do dziś. Naprawdę. Wszyscy w redakcji kochamy kolej.

Pasję chcieliśmy pokazać w naszym pierwszym materiale filmowym. I to nie byle jakim. Zapragnęliśmy wsiąść do pociągu, który ma jedną z najdłuższych, jak nie najdłuższą trasę w Polsce: z Gdyni do Przemyśla pokonuje 1111 km w grubo ponad 18 godzin (jeśli tylko się nie spóźni). Taki swoisty Tour de Pologne przez 3/4 Polski. Pomyśleliśmy, że to idealne miejsce na reportaż – tyle ludzi się przewija, mają różne spostrzeżenia, jadą w rozmaite miejsca.

Materiału jednak nie obejrzycie. Bilet nie na naszą kieszeń? Nic z tych rzeczy. Odechciało nam się? No jakże, przecież wyjawiliśmy naszą miłość do kolei. To, co się stało? Ano PKP Intercity powiedziało „nie”.

Spółka najwyraźniej doszła do wniosku, że ich pociągi staną się pilnie strzeżoną tajemnicą przed okiem kamery. Bo po co mają się jacyś żurnaliści bezwiednie po przedziałach włóczyć. A nuż by coś odkryli, nagrali, skomentowali albo nie daj Boże zaczęli wypytywać panią rzecznik. Prawidłowo! Lepiej więc zamknąć pociągi na cztery spusty przez pismakami, co to próbują nadszarpnąć niczym nieskażony wizerunek PKP Intercity. Won więc wam od naszych pociągów!

A może i dobrze się stało, bo koleje i PKP Intercity stało się takim łatwym chłopcem do bicia, jakże marnym i mało ambitnym tematem. Jakieś niedociągnięcia, mankamenty, absurdy? Długo nie trzeba szukać. Jak to mówią w żargonie dziennikarskim to taki samograj.

Zanim jednak usłyszeliśmy stanowcze „nie” na decyzję czekaliśmy prawie dwa tygodnie. W tym czasie przeprowadzano najwyraźniej szczegółowe analizy, możliwe scenariusze i efekty naszego materiału, bo co innego może tłumaczyć tak długi okres oczekiwania?

OK, kolej kochamy nadal, ale decyzji nie rozumiemy. Każdy pasażer może być reporterem, bo któż z Was nie ma kamery w telefonie komórkowym? A przed Wami, drodzy Czytelnicy, PKP Intercity pociągów zamknąć nie może. Trudno będzie Wam także zabronić kręcenia filmików. Od czego jest więc nasza platforma TravelAlert? Od uprzykrzania życia oczywiście, o czym przekonały się niejednokrotnie podmioty, świadczące swoje usługi na „wysokim” poziomie.

tekst: Kamil Newczyński

6 KOMENTARZE

  1. wcale im się nie dziwię :) miałem w lipcu tę wątpliwą przyjemność podróżować PKP Intercity relacji Gdynia – Zakopane. Choć „podróżować”, to zbyt piękne słowo; byłem po prostu transportowany z Gdańska do Krakowa.

    Gdybym wiedział, że z rezerwacją są takie cyrki, to miejscówkę w drogę powrotną zarezerwowałbym na długo przed wpadnięciem na pomysł tego tygodniowego wyjazdu do stolicy Trójmiasta. No, ale nie wiedziałem, a na trzy tygodnie przed terminem podróży okazało się, że… spóźniłem się.

    Z usług tej spółki więcej nie skorzystam, nawet, gdyby rezerwacje rozdawali za darmo także w dniu wyjazdu.

  2. Jak widać nie każdy może.
    Zeszły weekend, pociąg TLK-IC trasa Gdynia – Katowice, JEDYNY wagon 1 klasy. Na środku stoi konduktor informujący iż pasażerowie 1 klasy mają do dyspozycji TRZY przedziały – ponieważ w pozostałych przebywa ekipa filmowa kręcąca film. Oczywiście z 1 klasy – średnio 2-3 osoby w przedziale ( w normalnych warunkach ) zrobił się wagon bydlęcy za co PKP „dziękuję”.

    • Nasza dwuosobowa ekipa na pewno nie byłaby inwazyjna, w końcu wielkiej produkcji filmowej nie planowaliśmy ;-) Nie sądzimy, by decyzja PKP Intercity w naszej sprawie była podyktowana dbałością o komfort innych pasażerów.

  3. To wygląda jak cenzura. Może trzeba było zaproponować, że gotowy materiał zostanie wysłany do autoryzacji??? Gdyby to dotyczyło sektora prywatnego to rozumiem, ale to chyba nadal są Polskie Koleje Państwowe?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here