Niezwykłe miejsce pochówku, gdzie zadumę i powagę ludzie mają za nic. Rozpacz została zastąpiona przez pogodę ducha, a śmiech jest na porządku dziennym.
Cmentarz, coemeterium – miejsce pochówku zmarłych, przepełnione zadumą i powagą, kojarzące się ze śmiercią, z końcem. Miejsce pogrążające w smutku, a zarazem pełne wspomnień. I choć bywa różne w swej formie, najczęściej tuż po przekroczeniu bramy odwiedzającym towarzyszy uczucie przygnębienia. Jednak czy na pewno łzy smutku muszą być jedynymi łzami, które ronimy, odwiedzając groby naszych bliskich?
Oswojeni ze śmiercią
Jest w północnej Rumunii wioska, której mieszkańcy mają na ten temat pogląd, nie idący w parze z tym, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Ta wioska to Săpânta (czyt. Sepynca), a śmierć nie wzbudza tam strachu. I mimo iż szczerze wątpię, by tamtejsi mieszkańcy zaczytywali się w Leopoldzie Staffie, to sprawiają wrażenie, jakby byli uosobieniem słów polskiego poety: „Śmierci tak potrzeba się uczyć jak życia.”
W Săpânta śmierć jest oswojona. W obłaskawieniu tej najstarszej i najbardziej tajemniczej bestii, mieszkańcom wioski pomaga Cimitirul Vesel, czyli Wesoły Cmentarz. To jedyne tego rodzaju miejsce, gdzie rozpacz została zastąpiona przez pogodę ducha, a śmiech jest na porządku dziennym.
Kolorowe nagrobki
Fenomen ten zapewne by się nie narodził, gdyby nie pewien cieśla imieniem Stan Ion Pătras, twórca nagrobków wypełniających cmentarz. Projekt swój Pătras zapoczątkował w roku 1948. Wtedy właśnie zaczął rzeźbić krzyże nagrobne, które następnie pokrywał obrazami, epitafiami i… kolorami. Nie sposób nie zauważyć, że na całym cmentarzu niebieski jest kolorem zdecydowanie dominującym, jednak nie ma takiego grobu, którego by nie okraszały również elementy żółte, zielone czy czerwone. Wszystko mieni się kolorami, co już samo w sobie stanowi o niezwykłości tego miejsca.
Tym, co najbardziej zwraca uwagę na poszczególnych nagrobkach, są obrazki przedstawiające umarłych za życia, wykonujących swoje codzienne obowiązki. Tak jest przynajmniej na większości z nich. Niektóre przedstawiają moment śmierci lub nawet ciało zmarłego po śmierci (i to w różnym stanie…).
Na krzyżach ujrzymy między innymi mężczyznę pracującego w polu, górnika w kopalni, żołnierza na koniu czy nauczycielkę w szkole. Znajdziemy również chłopca topiącego się w rzece bądź dziewczynkę potrącaną przez samochód. Na deser czeka wizerunek mężczyzny z odciętą głową oraz szczerzący się uszaty kościotrup wymachujący szablą.
Cmentarne rymowanki
Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że twórcę stać było jedynie na różnobarwne obrazy i wzory. Talent Pătrasa niewątpliwie sięgał dalej, o czym możemy się przekonać, czytając… rymowane i bardzo często pełne humoru epitafia. Czego możemy się z nich dowiedzieć? Na przykład tego, że pewien rzeźnik jest dumny ze swojego 49-letniego życia, ponieważ zdążył obedrzeć ze skóry wiele owiec i zawsze przyrządzał z nich dobre mięso.
Ktoś inny chwali się, że przed śmiercią zdążył wysłać dzieci na renomowane uczelnie. Wisienką na tym nekrotorcie jest krótki wierszyk wyryty na nagrobku mężczyzny lubiącego za życia zdrowo popić. W wolnym tłumaczeniu brzmi on:
„Kto wódkę w sercu ma
Skończy tak jak ja
Bo ja wódkę kochałem
Z nią w ręku śmierć przywitałem.”
Część nagrobków prezentuje treści podobne do wyżej opisanych. Jednak na Wesołym Cmentarzu swoje miejsce mają także nagrobki znacznie mniej wesołe, choć w dalszym ciągu kolorowe i nastrajające raczej optymistycznie.
Jedni opowiadają nam z zaświatów skrócone wersje swojego zwykłego życia, wypełnionego pracą i miłością do rodziny. Inni z kolei proszą swoich bliskich, aby „od święta wpadli na grób”, a jeszcze inni wypominają rodzinie, że „nikt oprócz wnuczki Teodozji nie raczył przyjść na pogrzeb” (dziękując jej jednocześnie „za postawienie krzyża nad głową”).
Dziś Stan Ion Pătras ma swój własny grób na Cimitirul Vesel, wykonany przez samego siebie. Ale nie tylko o to zdążył zadbać przed śmiercią maramureszański cieśla. Jego dzieło musiało być kontynuowane, aby śmierć nie stała się z czasem równie złowroga, jak w każdym innym miejscu na świecie. Przygotował on więc swego następcę. Dumitru Pop stawia dziś kolejne pomniki nagrobne mieszkańcom okolicy, a także turystom, chcącym przyozdobić swój ogrodowy cmentarz.
Wesoły Cmentarz – atrakcja turystyczna
Cimiturul Vesel jest miejscem wyjątkowym i turystów w Săpânty z pewnością nie zabraknie. Unosząca się w powietrzu gama uczuć i emocji – wespół z niezwykle żywą feerią barw – ukazują śmierć wszystkim zwiedzającym w nieporównywalnie jaśniejszym świetle niż jakakolwiek inna nekropolia w Rumunii, Europie, być może na świecie.
W języku hebrajskim, mówiąc o cmentarzu, często używa się określenia bejt chajim. Znamienne jest to, że słowa te, odnoszące się przecież do miejsca pełnego śmierci, oznaczają nic innego jak… „dom życia”. W obliczu kompletnego braku lęku przed Kresem, jaki emanuje z Wesołego Cmentarza, użycie tego hebrajskiego określenia wydaje się idealnie oddawać aurę otaczającą tę maramureszańską nekropolię. Mało gdzie równie dobitnie widać, że zmarli nie przestają być wspominani. Cóż, być może właśnie dlatego w kronice cmentarza ktoś napisał, że Rumuni… umierają ze śmiechem.
Ciekawe miejsce. Muszę je kiedyś odwiedzić – parę razy się uśmiechnąłem, jak czytałem te żartobliwe wierszyki. :)