Narodowy przewoźnik sprytnie wykorzystał przychylne mu dane i ogłosił się niekwestionowanym liderem. Powiedzmy to sobie szczerze: dane z ULC nie oddają prawdziwej sytuacji na polskim niebie, a LOT lata z nożem na gardle.
Urząd Lotnictwa Cywilnego opublikował 2 września dane, dotyczące ilości obsłużonych pasażerów w regularnym ruchu lotniczym na polskich lotniskach. Zestawienie obejmuje pierwsze półrocze 2010 roku i jest posortowane wg przewoźników. Dodatkowo w tabeli dla porównania znajdują się wyniki z analogicznego okresu w 2009 r. LOT przyklasnął tym „rewelacjom” jeszcze tego samego dnia i o godz. 18:18 redakcyjne skrzynki uraczyła informacja prasowa LOT-u, w której czytamy:
„Jak informuje ULC wynik jest aż o 0,6 punktu procentowego lepszy niż w analogicznym okresie 2009 roku. Tym samym LOT wciąż wyprzedza największych przewoźników niskokosztowych w kraju – linie Wizzair oraz Ryanair, które w drugim kwartale bieżącego roku przewiozły kilkaset tysięcy mniej pasażerów.”
Jeśli ktoś nie widział tabeli danych z ULC, to uzna że LOT ze stoickim spokojem lideruje na polskim niebie i nic mu nie zagraża. Wszak kilkaset tysięcy pasażerów więcej niż Wizzair i Ryanair nie jest dziełem przypadku. W dalszej części informacji prasowej prezes LOT-u, Sebastian Mikosz, tłumaczy powód tych wspaniałych wyników:
„Dzisiejszy raport ULC to dla nas bardzo dobra wiadomość potwierdzająca słuszność prowadzonej przez nas polityki sprzedażowej oraz sposobu budowania siatki połączeń. Z jednej strony zwiększamy dostępność biletów w niższych taryfach, w związku z czym więcej pasażerów korzysta z naszych usług. Z drugiej strony zaś podejmujemy odważne decyzje o zamykaniu nierentownych połączeń, które nie pozwalają nam na wypełnienie samolotów i w zamian otwieramy połączenia, na które bilety sprzedają się w stu procentach”
Panie Prezesie, gratulujemy wyniku, ale jeśli wzrost wynoszący 0.6% jest w informacji prasowej poprzedzony słowem „aż”, to jakiego słowa mamy użyć poprzedzając dynamikę Wizz Aira, która jest wg ULC dwukrotnie wyższa od LOT-u i wynosi 14,96%? Swoją drogą ciekawi jesteśmy, jakie były przewidywania naszego narodowego przewoźnika, wszak to 0,6% wydaje się być wynikiem ponad miarę wszelkich oczekiwań. Śmiemy również wątpić, że nowe kierunki LOT-u osiągają 100 proc. sprzedaż biletów.
Nie oszukujmy się również w sprawie powodów, dla których LOT-owi jeszcze udaje się utrzymać pozycję lidera. Oczywiście nie jest to kwestią ani polityki sprzedażowej, ani też budowania siatki połączeń. LOT nie zajął w pierwszym półroczu innej pozycji z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że Wizz Air na kwietniowych wybuchach wulkanów stracił więcej pasażerów niż LOT, a po drugie przewaga kilkuset tysięcy pasażerów nad Wizz Airem i Ryanarem wynika z faktu, iż dane ULC pochodzą tylko z polskich lotnisk, a te mają jedną zasadniczą wadę: pasażerowie w ruchu krajowym naliczani są podwójnie. Niestety nie posiadamy danych dotyczących przewozów krajowych, ale patrząc na rok ubiegły liczba ta wyniosła ok. 200 tys. Na podstawie dynamiki wzrostu oraz udziału na polskim rynku można przypuszczać, że na trasach z i do Polski liderem w 2010 roku może być Wizz Air. Węgierski przewoźnik zapowiadał w maju, że na trasach z i do Polski przewiezie w tym roku 4,3 mln pasażerów.
LOT uważa dane ULC za najbardziej miarodajne i trudno się z tym zgodzić wiedząc, że pasażerowie w ruchu krajowym naliczani są podwójnie. Jeśli posłużymy się danymi Wizz Air, pochodzącymi z międzynarodowych stowarzyszeń i firm analitycznych to okaże się, że LOT wkrótce stracić może pozycję lidera. Wszystko zależeć może od sukcesu nowych kierunków. Jeśli będą strzałem w dziesiątkę, LOT przedłuży swoje szanse. Szybkie wycofanie nowych połączeń z siatki może okazać się błędem na wagę pozycji lidera na polskim niebie, które LOT piastuje nieprzerwanie od początku swojego istnienia.
—
Spodobał Ci się ten tekst? Chcesz go gdzieś umieścić? Pamiętaj, że bez pisemnej zgody właściciela strony oraz autora tekstu żadna część jak i całość utworów zawartych na tej stronie nie może być powielana i/lub rozpowszechniania w jakiejkolwiek formie i w jakikolwiek sposób, zwłaszcza dotyczy to zamieszczania ich w innym miejscu w Internecie. Jakiekolwiek użycie lub wykorzystanie utworów w całości lub w części bez zgody właściciela strony i autorów jest zabronione pod groźbą kary i może być ścigane prawnie.