Strona główna Na tropie Gibraltar. Wielka Brytania w środziemnomorskim wydaniu

Gibraltar. Wielka Brytania w środziemnomorskim wydaniu

0
2968

Zawieszony między dwoma kontynentami i dwoma roszczącymi sobie do niego prawa krajami, jest jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc południowego wybrzeża Półwyspu Iberyjskiego. Wizyta na tym wysuniętym w głąb Morza Śródziemnego cyplu to jak łyk zaskakującego smakiem kulturowego koktajlu.

Dla starożytnych cywilizacji, górująca nad Gibraltarem Skała była jednym ze Słupów Herkulesa wyznaczających koniec znanego i bezpiecznego świata. Za nimi zamieszkiwać miały potwory, które nie odstraszyły dopiero Fenicjan. W ok. 1100 r. p.n.e. przekroczyli dzielącą Afrykę i Europę cieśninę, zakładając Gadir, znany współcześnie jako Kadyks – jedno z najatrakcyjniejszych miast Andaluzji.

W 711 r., Gibraltar stał się celem ataku berberyjskiego wodza Tarika. Zakończona sukcesem inwazja jego wojsk dała początek prawie osiemsetletniej dominacji Maurów na Półwyspie Iberyjskim. Choć śladów tamtego wydarzenia pozostało niewiele, to właśnie Tarikowi Gibraltar zawdzięcza swoją współczesną nazwę. Powstała ona z przekręconych słów „Jebel Tariq”, czyli „Góra Tarika”, jak nazywali to miejsce arabscy najeźdźcy.

W trakcie II wojny światowej Gibraltar pełnił strategiczną rolę odpierając ataki floty III Rzeszy atakującej od strony Cieśniny Gibraltarskiej. Od początku XVIII w. posiada status terytorium zamorskiego zależnego od Wielkiej Brytanii, choć dla wielu Hiszpanów oczywiste jest, że ten niewielki obszar powinien powrócić pod rządy Madrytu.

Przyjazd na Gibraltar

Samochód najlepiej zaparkować jeszcze po hiszpańskiej stronie, w miejscowości La Línea de la Concepción. Gibraltar należy do jednego z najgęściej zaludnionych obszarów świata, gdzie poruszanie się na czterech kółkach i parkowanie może stać się prawdziwym utrapieniem. Parkując w Hiszpanii zaoszczędzimy również czas. W oczekiwaniu na wjazd na Gibraltar można stracić nawet godzinę.

W La Línea de la Concepción można wsiąść w autobus nr 9, który dowiezie nas do centrum Gibraltaru. Można też pokusić się o zwiedzanie tego miejsca pieszo. Z granicy, do głównej ulicy miasta  ̶  Main Street  ̶  ciągnącej się aż pod Skałę, można dostać się w kilkanaście minut. Jeśli mimo to zdecydujemy się na wjazd samochodem, ruch jest prawostronny. Nie warto szukać noclegu na terenie Gibraltaru, dużo tańsze oferty znajdziemy w La Línea lub pobliskim Algeciras.

Jadąc na Gibraltar, nie zapomnijmy zabrać ze sobą dowodu osobistego lub paszportu. Warto też pamiętać, że obowiązującą walutą jest funt gibraltarski. Ma on taką samą wartość, co brytyjski, jednak poza granicami Gibraltaru niełatwo będzie znów dokonać wymiany na euro. W większości miejsc można płacić za euro, jednak przelicznik jest dość niekorzystny. Wymiany można dokonać na granicy, gdzie znajduje się również punkt informacji turystycznej, w której warto zaopatrzyć się w mapkę.

Przecinając pas startowy

Gibraltar zaskakuje od samego początku. I nie chodzi tylko o wrażenie, jakbyśmy dostali się do miniaturowej Anglii przerzuconej kilkanaście kilometrów od Afryki, a…o pas startowy.

Aby dostać się do centrum i na szczyt górującej nad Gibraltarem Skały, trzeba przeciąć czynny pas startowy. Gdy zbliża się pora startu lub lądowania, opadają – niczym na przejściu kolejowym – szlabany i na kilka minut wstrzymany jest ruch kołowy i pieszy.

Z lotniska na Gibraltarze, w swoją ostatnią podróż wyruszył gen. Władysław Sikorski, Wódz Naczelny Wojska Polskiego i premier Polskiego Rządu na Uchodźstwie. Dnia 4 lipca 1943 r. po kilkunastu sekundach od startu i z wciąż niewyjaśnionych przyczyn, samolot  runął do morza. Tego samego dnia wyłowione zostało jego ciało i przewiezione do katedry znajdującej się przy Main Street 215. Tamto wydarzenie upamiętnia znajdująca się po lewej stronie od ołtarza pamiątkowa tablica nad którą zawieszono obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.

Gibraltar – Londyn w miniaturze

Ulica Main Street (nazywana po hiszpańsku La Calle Real) – główna arteria Gibraltaru  ciągnie się praktycznie przez całe miasto. Wzdłuż ulicy znajduje się spora ilość utrzymanych w typowym brytyjskim stylu pubów i barów oferujących smażone ryby i frytki (fish & chips) oraz sklepy z alkoholami, sprzętem elektronicznych i perfumami, których cena jest nieco niższa niż po drugiej stronie granicy. Nie można jednak zapomnieć, że przez granicę można przewieźć max. 200 sztuk papierosów, 1 litr alkoholu do 22% oraz 2 litry wina.

Nim na dobre opuścimy Main Street, warto zboczyć nieco z drogi na Bomb House Lane, by zajrzeć do ciekawego Muzeum Gibraltaru (£2). Oprócz sporych rozmiarów makiety Skały,  do najciekawszych eksponatów zalicza się czaszkę neandertalskiej kobiety znalezioną w XIX w. w jednej z ponad stu jaskiń znajdujących się w Skale oraz egipską mumię. Znajdziemy też mnóstwo informacji na temat historii Gibraltaru, w tym obraz generała Sikorskiego.

W drodze na Skałę

Tuż za Main Street znajduje się Trafalgar Cementery – cmentarz, gdzie pochowano brytyjskich żołnierzy poległych w jednej z najważniejszych bitew morskich wojen napoleońskich. Bitwa między połączonymi siłami francusko – hiszpańskimi, a brytyjskimi miała miejsce 21 października 1805 r. i zakończyła się sukcesem floty dowodzonej przez admirała Nelsona.

Z tego miejsca można rozpocząć wędrówkę na szczyt Skały (426 m n.p.m), bądź skorzystać z możliwości wjazdu na The Top od The Rock kolejką linową. Cena w dwie strony to 19£ (wliczone atrakcje na obszarze rezerwatu).

Wejście na górę zajmuje około dwóch godziny, jednak rekompensatą za wysiłek są zapierające dech w piersi widoki na cieśninę gibraltarską oraz majaczące w oddali marokańskie góry Atlas. Po drodze warto wstąpić do ogrodu botanicznego Alameda oraz  ̶  na wysokości Jewish Gate  ̶  zrobić sobie zdjęcie przy pomniku symbolizującym Słupy Herkulesa i mit, jakoby Skała była granicą między światem ludzi, a światem potworów.

Górną część Skały Gibraltarskiej stanowi rezerwat przyrody, (1£ lub bilet łączony 8£  ̶  wliczone jest wejście do wszystkich atrakcji rezerwatu) mogący pochwalić się wieloma interesującymi gatunkami roślin.

Osobliwe mieszkanki gibraltarskiej Skały

W połowie drogi na szczyt, kolejka linowa zatrzymuje się przy Apes Den (nie dotyczy miesięcy od kwietnia do września), gdzie spotkać można dość osobliwe zwierzęta będące jedną z atrakcji Gibraltaru. To magoty  ̶  jedyne w Europie wolno żyjące, krótkonose małpy. Szacuje się, że jest ich tutaj około 300. Spotkać je można także na szczycie Skały.

Legenda głosi, że wraz ze zniknięciem magotów, Wielka Brytania utraci Gibraltar. Nic więc dziwnego, że lokalne władze z niezwykłą troską dbają o dobre samopoczucie tych zwierząt.

Choć dla wielu turystów karmienie magotów stanowi jedną z największych (szkodliwych dla zwierząt!) atrakcji, należy pamiętać, że grozi za to mandat do 500£.

Magoty, choć wyglądają nad wyraz sympatycznie, bywają czasem agresywne.  Szczególnie jeśli wyczują w pobliżu jedzenie. Nierzadkim widokiem są osobniki skaczące na turystów trzymających w dłoni słodkie i słone przysmaki. Choć zazwyczaj kończy się tylko na zadrapaniach, zdarza się, że zwierzęta wyrywają torebki i aparaty, rzucając je w morze.

Jaskinia, tunele i ślady arabskiej inwazji

Nieco poniżej Apes Den znajduje się St. Michael’ Cave (bilet łączony). W trakcie II wojny światowej znajdował się tutaj szpital wojskowy, podczas gdy współcześnie  ̶  dzięki dobrej akustyce  ̶  regularnie organizowane są koncerty symfoniczne.

Pod koniec XVII w. Brytyjczycy wykuli w Skale kilkadziesiąt kilometrów tuneli,  które częściowo można zwiedzić. Wejście (bilet łączony) do Great Siege Tunnels znajduje się na północnym krańcu rezerwatu nieco powyżej Tower of Homage (bilet łączony). Jest to najlepiej zachowany fragment arabskiego zamku, którego budowlę zlecił Tarik, rok po rozpoczęciu inwazji na Półwysep Iberyjski.

Kulturowy koktajl

Spacerując z powrotem w kierunku Main Street oraz lotniska, warto uświadomić sobie, że na terenie Gibraltaru mieszkają nie tylko Brytyjczycy oraz Hiszpanie, ale także Żydzi, Genueńczycy i Arabowie. Ta mieszkanka kulturowa ma swoje odbicie w języku: oprócz angielskiego i hiszpańskiego usłyszymy tutaj przedziwną mieszanką zwaną llanito   ̶ angielski wymieszany andaluzyjskim akcentem.

BRAK KOMENTARZY