Strona główna Na tropie Ucieknij przed św. Walentym

Ucieknij przed św. Walentym

0
1339

Niechęć i bojkot Walentynek to taka moda, która ma już u nas dobrych kilka lat. Nie zrozumcie mnie źle, nie występuję tu w żadnym wypadku jako obrońca tego święta, które zmusza świętego Walentego do corocznego przewracania się w grobie. Jednak nie podoba mi się taki „bunt bez pokrycia”.

Przeciwnicy i zwolennicy Walentynek będą się kłócić tak samo, jak fani iPhonne’a z sympatykami Androida, albo nawet sto lat dłużej. I chociaż za Walentynkami nie przepadam, to nie chcę ich z góry przekreślać. Przedstawię Wam pół żartem pół serio kilka alternatywnych imprez z różnych zakątków świata.

Św. Walenty kontra diabelski młyn

14 lutego wcale nie pozostawia nas bez wyboru. Ba, stawia nas przed bardzo poważnym wyborem. Według kalendarza holidayinsights.com tego dnia obchodzony jest w USA Narodowy Dzień Dawcy Organów oraz tak zwany Ferris Wheel Day. O ile pierwsze święto dzisiaj pominiemy, to warto bliżej przyjrzeć się drugiemu z nich – Dniu Diabelskich Kół (DDK). Ferris to nazwisko Georga, wynalazcy, który w 1893 roku zademonstrował swoje wielkie diabelskie koło w Chicago. Ponoć miało ono swoją popularnością przyćmić świeżutką Wieże Eiffla. Jak obchodzi się DDK? Naturalnie, należy tego dnia przejechać jak najwięcej kółek w powietrzu. Jeśli z jakiś względów nie możemy sobie na to pozwolić, to należy poćwiczyć na sucho. Jak? Pamiętacie z przedszkola, jak robi się „gwiazdę”? Właśnie tak.

Inne warianty dla diabelsko-młyńskich freaków to upieczenie ciasteczek, takich jak na załączonym obrazku, bądź uzupełnienie polskiego artykułu na Wikipedii o diabelskich młynach.

Św. Walenty kontra Św. Tryfon

Zastanawialiście się kiedyś, jak to jest, że jeden święty jest o wiele popularniejszy od drugiego? Dlaczego? Co jest miernikiem zasług? Czy może o wszystkim zadecydował dużo późniejszy kościelny marketing? No i powiedzcie mi, ilu  z Was słyszało o św. Tryfonie męczenniku?

Podobno można się do niego zgłosić w wypadku wielu poważnych problemów, takich np. jak chrapanie i, co ważniejsze, pomaga on uchronić uprawy przed szkodnikami. Zwłaszcza uprawy winorośli. W Bułgarii jego święto obchodzone jest jako symboliczne zakończenie zimy, podcina się wówczas winorośle, żeby zapewnić im prawidłowy rozwój. Ale chodzi tu przecież o takiego słowiańskiego Bachusa, więc w centrum wszystkiego jest huczna zabawa, smakołyki i wino, zwłaszcza, że mądrość ludowa głosi, że im więcej wina poleje się tego dnia, tym bardziej urodzajny okaże się sezon. A ponieważ Bułgarzy tak lubią to święto, to obchodzą je nawet dwukrotnie – według starego kalendarza (1 lutego) i nowego (14 lutego).

Thaipusam, czyli tamilska odpowiedź na św. Walentego

Thaipusam to bardzo kolorowe święto hinduistyczne obchodzone przez Tamilów. W tym roku rozpocznie się ono 7 lutego i potrwa cztery dni. Niewiele ma może wspólnego z miłością, za to więcej z bólem. Uczestnicy oddają cześć bogowi wojny Muruganowi, który był młodszym synem Śiwy. Centralnym elementem obchodów jest procesja, w ramach której ochotnicy-cierpiętnicy w transie przekłuwają i kaleczą różne części ciała, na przykład języki policzki. Im więcej bólu tym lepiej, bo właśnie w ten sposób mogą oni zapewnić sobie najwięcej boskich łask.

Zainteresowanych tym malowniczym, lecz nieco okrutnym widowiskiem zapraszam do południowych Indii (zwłaszcza Palani i Karamana), lub do Singapuru, czy Malezji, gdzie mieszka duża mniejszość tamilska. Warto jednak zawczasu rezerwować hotele w Singapurze, czy w innym miejscu, gdzie obchodzone jest to święto, bo chętnych może być więcej, niż miejsc.

Nagie święto

To właśnie oznacza w tłumaczeniu Hadaka Matsuri, czyli chyba najbardziej ekscentryczny spośród japońskich festiwali. Jak nietrudno się domyślić, głównym przesłaniem jego jest nagość. Dozwolone są co najwyżej opaski na biodrach. Kobiety i mężczyźni świętują jednak osobno, prawdopodobnie, żeby impreza nie przerodziła się w ogólną orgię. Można się natomiast do woli obrzucać błotem.

Festiwal ma korzenie religijne i miał na celu przegonienie plag i nieszczęść. Po dziś dzień wybiera się jednego uczestnika płci męskiej, który zostaje „symbolem szczęścia”. Taki szczęściarz musi być całkowicie nagi i ogolony. Główne imprezy w ramach obchodów święta odbędą się 19 lutego. Potencjalnych uczestników ostrzegamy, że nie jest to najcieplejszy okres roku w Japonii.

Nie wiem, jak Wy, ale ja myślę sobie, że te nasze Walentynki to raczej nudne święto.

BRAK KOMENTARZY