Strona główna Krytycznym okiem Bezpieczeństwo lotnisk na koszt pasażera. Droższe przeloty?

Bezpieczeństwo lotnisk na koszt pasażera. Droższe przeloty?

0
1659
foto: materiały prasowe Straży Granicznej

Dziś zapewnieniem bezpieczeństwa na lotniskach zajmuje się Straż Graniczna. Rząd chce, by część jej obowiązków włodarze lotnisk wykonywały na własny koszt przy pomocy zewnętrznych firm ochroniarskich. Co w praktyce oznaczają takie zmiany dla pasażerów? 

Obsługują urządzenia skanujące bagaż, sprawdzają, czy ktoś nie posiada niebezpiecznych przedmiotów, kontrolują paszporty. Tak dziś na lotniskach wyglądają główne zadania Straży Granicznej, której koszty działalności opłacane są z budżetu państwa.

Wkrótce może się to zmienić, bo rząd szuka oszczędności i planuje zmiany, które zakładają przejęcie części obowiązków przez zewnętrzne firmy ochrony osób i mienia. Te z kolei wybierane i opłacane byłyby przez spółki zarządzające lotniskami.

– Przerzucenie tych kosztów na lotniska może znacząco zakłócić ich rozwój na kolejne lata – argumentuje swój sprzeciw Cezary Orzech, rzecznik Katowice Airport.

Ile potrzeba na to pieniędzy? Jak wyliczył Cezary Orzech, port lotniczy w Katowicach musiałby zatrudnić ok. 50 osób, oferując każdej z nich zarobki na poziomie 3 tys. zł. W skali roku to koszt opiewający na ok. 1,8 mln zł. Na tym oczywiście nie koniec, ale pozostałe wydatki trudno na tym etapie obliczyć. Zależeć będą one od wielkości lotnisk, jednak najbardziej ucierpią porty regionalne.

Skąd  wziąć dodatkowe kilka milionów rocznie? Porty świadome co ich czeka, nie ukrywają, że opłaty lotniskowe mogą wzrosnąć. Nie ulega zatem wątpliwości, że zdrożeją także i bilety lotnicze.

– Jeśli koszty te nie będą w żaden sposób zarządzającym lotniskami rekompensowane, przynajmniej część z nich może zostać przeniesiona na przewoźników. W zależności od wielkości portów, minimalny szacunek wzrostu kosztów to 10 zł od pasażera – tłumaczy Hanna Surma, rzecznik prasowy poznańskiej Ławicy.

Będzie bezpiecznie?

Problem ma też inne inne podłoże. Na lotnisku Okęcie brakuje chętnych  do pracy w Straży Granicznej. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że na 100 możliwych do obsadzenia wakatów, zajętych jest 2/3. Z naszych obserwacji wynika, że przy jednym stanowisku pracuje przeważnie 3 strażników, w innych zachodnich, dużych portach lotniczych 6.

– Warunki pracy są fatalne. Niektórzy mają po kilkaset do tysiąca nadgodzin. Szkodliwe promieniowanie z urządzeń rentgenowskich źle wpływa na nasz stan zdrowia – mówi anonimowo były pracownik Straży Granicznej.

I trudno mu się dziwić, bo za ok. 2-3 tys. zł nie znajdzie się wielu chętnych, którzy wezmą na siebie ciężar stresu, ogromną odpowiedzialność i niekorzystne warunki pracy.

Brak chętnych do pracy, przemęczenie strażników, a teraz przerzucenie obowiązków na ochroniarzy może mieć znaczący wpływ na poziom bezpieczeństwa polskich lotnisk. Te argumenty najwyraźniej nie trafiają do posła Arkadiusza Litwińskiego z PO, który przyznał,  „że strona rządowa proponuje to, co dominuje w Europie, a przynajmniej w tych państwach Unii Europejskiej, do których z uwagi na rozwój ich rynku lotniczego należy się odnosić.”

Problem polega jednak na tym, że poziom wyszkolenia ochroniarzy w prywatnych firmach w Polsce jest znacznie niższy niż służb mundurowych.

– Ochroniarze kojarzą się z ludźmi bardzo młodymi i niedoświadczonymi, a jeszcze częściej z emerytami i rencistami, którym z trudem przychodził większy wysiłek fizyczny. Jeśli tacy mają zastąpić Straż Graniczną na lotniskach, to strach będzie latać – mówi Wojciech Skorupski, były kierownik w jednej z firm ochrony osób i mienia.

BRAK KOMENTARZY