Rugię od Świnoujścia dzieli zaledwie 100 km, a przez Polaków jest jednak mało znana i rzadko odwiedzana. A szkoda, bo Rugia to jedna z piękniejszych bałtyckich wysp. Pełna kontrastów, urzekająca śnieżnobiałymi klifami, pięknymi plażami i zadziwiająca najdłuższym niemieckim pustostanem.

Patrząc na Rugię z lotu ptaka ciężko ocenić, gdzie kończy się ląd a zaczyna morze. Niezwykle urozmaicona, kilkuset kilometrowa linia brzegowa tej największej z niemieckich wysp, obfituje w półwyspy, klify, przylądki, laguny, latarnie morskie i małe wysepki. Najgłębiej w ląd wdziera się Zatoka Jasmundzka, dochodząc niemalże do środka wyspy.

Z kolei liczne półwyspy, z których największy to wysunięty na północ Wittow, wkraczają głęboko w morze. Od stałego lądu niemieckiej Meklemburgii oddziela Rugię jedynie wąski pas wód Cieśniny Stralsund. Pokonanie jej nie jest zadaniem trudnym, gdyż oba jej brzegi spinają mosty. Pierwszy, kolejowo-drogowy most zwodzony, powodował tworzenie się ogromnych korków, gdyż jego opuszczanie i podnoszenie trwa ponad godzinę. Wobec tego, w 2007r. Kanclerz Niemiec Angela Merkel otworzyła drugi most, wysoki na ponad 40 metrów. Zapewnił on nieograniczony przepływ statkom, bez wstrzymywania ruchu kołowego. A ruch ten jest całkiem spory, bo codziennie Cieśninę Stralsund pokonuje 17 tys. samochodów. Po przekroczeniu wód cieśniny na przyjezdnych czeka już 976 km² przepięknej i zaskakującej wyspy.

Rugia – wyspa Ranów

Historia osadnictwa na Rugii sięga średniowiecza, kiedy to najdalej wysunięty na północ Przylądek Arkona zamieszkiwało plemię Ranów. Ich gród stał się ośrodkiem kultu pogańskiego boga Świętowita. Dzięki strategicznemu położeniu nad stromym urwiskiem i fosie od strony lądu, długo opierał się zakusom najeźdźców. Dopiero w 1130 r. wyspę opanował Bolesław Krzywousty. Po nim zwierzchnictwo objęli Duńczycy, książęta pomorscy, by w końcu wcielić ją do Cesarstwa Niemieckiego.

Już w czasach cesarskich powstały tu liczne wytworne kąpieliska, przyciągając rzesze turystów kilometrowymi plażami, lasami bukowymi i jeziorami. Zapierające dech w piersi wybrzeże klifowe stało się tematem wielu obrazów Caspara Davida Friedricha, malarza epoki romantyzmu.

Morze bałtyckie, choć spokojne i raczej mało chimeryczne, przez tysiące lat oddziaływało na brzegi wyspy, wdzierając się do jej wnętrza i rzeźbiąc krasowe klify. Usytuowanie Rugii u wylotu cieśnin Mały i Duży Bełt oraz Oresund zapewnia jej różnorodność biologiczną. To tędy zimne wody Morza Północnego wpadają do odizolowanego Bałtyku, przynosząc życiodajny tlen, plankton, ryby a czasem nawet zabłąkane ssaki morskie. Równie urozmaicona jest flora i fauna lądowa, chroniona w dwóch parkach narodowych, parku natury oraz rezerwacie biosfery.

Park Narodowy Jasmund

W północno-zachodniej części wyspy, wychodzącej wprost na otwarte morze, znajduje się najmniejszy park narodowy Niemiec o powierzchni zaledwie 30 km². Jasmundzki Park Narodowy obejmuje pasmo wybrzeża o szerokości 500 m z kredowymi klifami, pierwotny las bukowy, dawne kredowe wyrobisko Quolitzer, łąki, bagna i ścierniska.

Bez wątpienia największym magnesem, przyciągających tu odwiedzających jest skaliste wybrzeże klifowe, którego biel wspaniale kontrastuje z zielenią roślinności i lazurem morza. Pod wpływem wody i sztormów wybrzeże nieustannie eroduje, zmieniając swoją linię.

Do najbardziej widowiskowych formacji kredowych należą Königsstuhl (Tron Królewski) – skała wysoka na ponad 118 m. Ze znajdującej się na niej platformie widokowej podziwiać można panoramę Bałtyku, kredowe słupy Wielkiego i Małego Klifu Stubbenkammer czy wąwóz na północ od Tronu Królewskiego.

W 2005 r. od klifu Wissower Klinker oderwał się ogromny nawis, na stałe przeobrażając jego wygląd. Dziś próżno szukać miejsc uwiecznionych na obrazach Friedricha w początkach XIX w., gdyż morze nieustannie wyrywa wyspie fragmenty lądu, nic nie robiąc sobie z wyznaczonych przez człowieka ram ochrony przyrody. Tę niszczycielską siłę wspomogły jeszcze poczynania mieszkańców Rugii, którzy w wieku XIX i XX wykorzystywali ogromne głazy narzutowe, naturalny falochron, do budowy portów.

Dzięki nieustannemu wymywaniu gruntu Jasmund odsłania coraz to nowe skamieniałości w postaci jeżowców, gąbek czy ostryg. Jednak park to nie tylko olśniewająca biel wapienia, ale też bogata i unikatowa flora i fauna. W kotłach i nieckach polodowcowych występują tu liczne torfowiska, spotkać można zimorodka, sokoły wędrowne i orły bieliki. Oblężenie przez turystów niezbyt sprzyja ochronie przyrody, stąd władze parku starają się znaleźć złoty środek, pomiędzy udostępnieniem terenu odwiedzającym, a ochroną jego walorów. W marcu 2004 r. otwarto Centrum Informacyjne przy Tronie Królewskim, gdzie turyści poznają atrakcje parku, nie zadeptując ich przy tym.

Karaibskie plaże po niemiecku

Kolejnym parkiem narodowym Rugii jest Vorpommersche Boddenschaft, wyznaczony w zachodniej części wyspy, a obejmujący również sąsiednią wysepkę Hiddensee oraz Półwysep Darss, już na stałym lądzie, gdzie do 1945 r. żyły ostatnie dzikie żubry. Wytrzebili je Hermann Göring i Erich Honecker, urządzając tu polowania. W parku podziwiać można  plaże, lśniące bielą niczym karaibskie, strome skały, gaje bukowe i rozległe słone łąki halofilne. Prawie cała powierzchnia Rugii objęta jest ochroną jako park natury Rügen, natomiast na położonym na południowym-wschodzie Półwyspie Mönchut wytyczono rezerwat biosfery.

Wspaniałe warunki przyrodnicze wyspy sprawiają, że kąpieliska o długoletnich tradycjach odzyskały swój blask. Poruszać się pomiędzy nimi można na wiele sposobów. Najciekawszym środkiem transportu, ale też atrakcją turystyczną jest kolej wąskotorowa zwana Szalonym Rolandem, kursująca od 1895 r. i łącząca już wtedy Putbus i Binz.

Poruszając się po wyspie rowerem możemy zobaczyć jej charakterystyczne aleje z wąskimi jezdniami, z których najbardziej znana to Alte Bäderstrasse, rozpoczynająca się w Sellin. Dla miłośników transportu wodnego pomiędzy Binz, Sellin czy Baabe kursują statki wycieczkowe, przepływając obowiązkowo wzdłuż klifowego wybrzeża Jasmund.

Kąpieliska

Wspomniany już Binz to jeden z częściej odwiedzanych kurortów dzięki pięknu plaż, którego bałtyckiemu wybrzeżu odmówić nie sposób. Korzystać można tu z leczniczego morskiego klimatu i termalnych basenów solankowych, zasilanych wodą zbliżoną składem do tej z Morza Martwego, liczącą 220 mln lat i wypływającą z głębokości 1222 m. Gorąca jodosolanka jest tak silnie zmineralizowana, że przed napełnieniem basenów musi być rozcieńczana. Kuracjom sprzyja wdychanie jodu podczas spacerów 4-kilometrową promenadą wzdłuż plaży.

Niedaleko Binz warto zajrzeć do Granitz i zobaczyć XIX-wieczny zamek o charakterystycznych zaokrąglonych wieżach narożnych i dominującej nad nimi wieży centralnej o wysokości 38 m. Kolejnym kąpieliskiem, gdzie czuć klimat cesarskich kurortów, a nowoczesne ośrodki wypoczynkowe wkomponowano w zabytkową architekturę przedwojennych pensjonatów, jest położony na południe od Binz Sellin. Tutejsze, niezwykle często fotografowane molo długości 394 m, otwarto ponownie po renowacji w 1998 r. Niezwykłego charakteru nadaje mu budynek Brückenhaus z restauracjami i salą balową. Na turystów i wczasowiczów czekają również inne miejscowości, z których wymienić należy chociażby Thiessow czy Göhren.

Na znużonych plażowaniem i błogim lenistwem czekają też inne atrakcje wyspy, jak chociażby park rozrywki w Gingst, obejmujący 100 miniatur znanych budowli, m.in. katedry Notre Damme czy rzymskiego Koloseum. Zgromadzono tu modele w skali 1:25, dzięki czemu niektóre sięgają nawet 9 m. W tej samej miejscowości, w zabytkowym budynku z XVII w. znajduje się Historyczna Izba Rzemieślnicza, upamiętniająca ok. 50 zawodów uprawianych tu przez wieki. Pomysłów na promocję i sposobów na zarobek jest wiele.

W 2007 r. jeden z rolników w miejscowości Lieschow wyciął na swym polu kukurydzy wizerunek świni, wykorzystując do tego kosiarkę i GPS, tworząc tym samym z niczego atrakcję turystyczną. Odwiedzający Lieschow zwiedzić mogą również destylarnię owoców, poznając tajniki produkcji szlachetnych wódek na bazie regionalnych owoców. Na miłośników kultury czeka coroczny Festiwal Stöstebekera w Ralswiek, poświęcony legendarnemu piratowi, znanemu na terenie całych Niemiec i rzyciąga rzesze miłośników przedstawień teatralnych, odbywających się na łodziach.

Charakterystyczna linia brzegowa wyspy wymuszała na jej mieszkańcach potrzebę budowy latarni morskich, chroniących przepływające tędy statki. Warta uwagi jest latarnia Kolliker Ort, pochodząca z 1898 r. Nie poraża ona ogromem, gdyż na zaledwie 7 m, ale fascynuje jej niedostępność od strony lądu. Aby dotrzeć do latarni, usytuowanej na niewielkim występie stromego brzegu, trzeba pokonać pieszo kilka kilometrów Parku Narodowego Jasmund. Również na Półwyspie Wittow warte uwagi są dwie charakterystyczne latarnie.

Sassnitz i Wrak Heweliusza

Największe miasto Rugii, którego dawna polska nazwa to Sośnica, poszczycić się może najdłuższym w Europie, 1,5-kilometrowym molo, z charakterystyczną ośmiokątną latarnią morską z 1903 r. Port, położony kilka kilometrów na południe od miasta, zapewnia regularne połączenia promowe z Trelleborgiem i Bornholmem.

Nie lada atrakcją jest tu możliwość zwiedzania łodzi podwodnej, gdzie można zapoznać się z jej uzbrojeniem, wyposażeniem i codziennym życiem marynarzy podczas długich zanurzeń. Stąd wyruszają również wyprawy nurkowe do wraku polskiego promu Jan Heweliusz, który zatonął w 1993 r. podczas bardzo silnego sztormu, sięgającego 12 stopni w skali Beauforta. Wypłynął ze Świnoujścia zaraz po północy, 14 stycznia i kierował się do szwedzkiego Ystad. Na jego pokładzie znajdowały się 64 osoby, głównie członkowie załogi i kierowcy. Przewoził wagony kolejowe i TIR-y, załadowane żarówkami, cebulą, plazmą krwi, meblami, magazynami erotycznymi i wieloma innymi towarami.

Pojawiają się również opinie, jakoby za pokładzie znajdowała się nielegalnie przewożona broń. Przy bardzo silnym wietrze ładunek odczepił się od pokładu, doszło do przechyłu i nad ranem prom odwrócił się do góry dnem i zatonął. Z katastrofy uratowało się tylko 9 marynarzy. Większość ofiar zginęła jednak nie z powodu przewrócenia promu, lecz wskutek wychłodzenia w wodzie i nieudolnie przeprowadzonej akcji ratunkowej.

Dziś wrak spoczywa na głębokości 27 m, 15 mil od Przylądka Arkona. Polskie i niemieckie agencje organizują wycieczki, obejmujące transport statkiem, dwa dni nurkowania i wyżywienie. Heweliusz jest łatwo dostępny, aby do niego dotrzeć wystarczy zejść tylko 10 m pod powierzchnię wody, stąd jest on bardzo popularnym celem, nawet dla niezbyt wprawionych nurków. Dreszczyk emocji wzbudza fakt, iż do dnia dzisiejszego na dnie morza spoczywa jego ładunek, choć broni, jeśli nawet tam była, oczywiście już nie ma.

Prora – tak naziści wyobrażali sobie wypoczynek

W okolicach Binz, w miejscowości Prora ogromne wrażenie robi nie do końca zrealizowany nazistowski projekt. W latach 1936 – 39 powstał tu długi na 4,5 km budynek, mający pełnić funkcję domu wypoczynkowego dla 20 tys. osób. Megalomański plan zakładał stworzenie kombinatu, do którego wczasowicze będą dowożeni statkami od strony morza, przyporządkowywani do miejsca zakwaterowania w centralnej recepcji i później rozwożeni do pokoi kolejką wąskotorową.

Oprócz głównego budynku powstać miały baseny ze sztuczną falą, teatr, kino i dom zgromadzeń, koncentrujący społeczne i kulturalne życie urlopowiczów. Wszystkie pokoje miały niemal ten sam wymiar, to samo planowane wyposażenie i ten sam widok na morze. W budowę molocha zaangażowane były niemal wszystkie znaczące firmy budowlane nazistowskich Niemiec.

Wybuch wojny zahamował całą inwestycję. Powstał tylko budynek domu wczasowego i kilka pomocniczych, służących później uchodźcom z bombardowanego Hamburga i Armii Czerwonej. O  sile wyobraźni projektanta, Clemensa Klotza, świadczą zachowane do dziś szkice, na których zobaczyć można mało finezyjne wizje artystyczne, toporną formę i nieuzasadniony monumentalizm.

Dziś odwiedzających to miejsce straszy najdłuższy niemiecki pustostan, będący przykładem ideologicznej polityki Hitlera. Prorę ustanowiono zabytkiem, przedstawiającym historię budownictwa III Rzeszy, której historię i okoliczności powstania można poznać zwiedzając stałą wystawę pod nazwą MACHTUrlaub. Będąc w okolicy warto skierować swe kroki również na  nieodległe nadbrzeżne Pole Krzemieni. Obszar o powierzchni 40 ha, pokryty odłamkami krzemienia, utworzony został przez sztormy, które kształtowały to wybrzeże przez 4 tys. lat i częściowo zalesiony w XIX w..

Rugia to wspaniały kierunek na letnie wakacje, ale też krótki wypad rowerowy. Zróżnicowana baza noclegowa w postaci nowoczesnych hoteli z zapleczem SPA, pensjonatów aż po tanie kempingi, na których koszt noclegu w namiocie waha się w granicach 8 euro, pozwala każdemu znaleźć  miejsce do spania na miarę jego potrzeb i zasobności portfela. Doskonale przystosowane drogi i ścieżki rowerowe umożliwiają posiadaczom jednośladów dokładne penetrowanie wyspy wzbudzając przy tym podziw i zazdrość. Z kolei na miłośników błogiego lenistwa czekają eleganckie kąpieliska przenoszące nas w klimat belle époque. Piaszczyste bałtyckie plaże, moc zróżnicowanych atrakcji turystycznych, lśniące bielą klify i osławiony niemiecki porządek czynią z tej wyspy doskonały cel wyjazdów. Szkoda tylko, że nie jest to wyspa na stałe wpisana na listę miejsc najchętniej odwiedzanych przez Polaków. Na szczęście powoli się to zmienia, gdyż nasza świadomość turystyczna rośnie i szukamy nowych, ciekawych kierunków. Warto więc w grafik tegorocznych wyjazdów wakacyjnych wpisać nieodległą Rugię – na pewno nas pozytywnie zadziwi i zauroczy.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here