Na liście Krajowego Rejestru Długów znajduje się już aż 446 biur. To prawie 20 proc. wszystkich działających w naszym kraju. Podpowiadamy zatem, jak sprawdzić ich wiarygodność biura podróży oraz jego wypłacalność.

To, że branża turystyczna przeżywa kryzys, najlepiej pokazują liczby z dwóch organizacji. Na początku lipca w Rejestrze Dłużników ERIF BIG SA znalazło się 155 biur podróży. Ich zadłużenia wyniosły łącznie ok. 1,04 mld zł.

W Krajowym Rejestrze Długów jest ich jeszcze więcej, bo aż 446. Nie dość, że to ponad dwa razy więcej niż dwa lata temu, to od lutego ich zadłużenie wzrosło z 5,13 mln zł do 6,2 mln zł. Skupmy się jednak na tym, jak przeciętny Kowalski może zweryfikować wiarygodność biura. A przynajmniej zminimalizować ryzyko nieudanych wakacji.

KRD prawdę ci powie?

Zadłużenie w Krajowym Rejestrze Długów nie musi oznaczać poważnych problemów finansowych biura. Jeśli jednak tam istnieje, zapewne stało się to nie bez powodów, które mogą być dla nas poważnym sygnałem ostrzegawczym.

Tak było w przypadku biura podróży Triada, które upadło na początku maja. Było ono notowane w KRD. Poza nim w gronie dłużników są jeszcze inne biura podróży z krajowej czołówki. Touroperator Excalibur Tours, który ogłosił upadłość w maju b.r. posiadał do 5 marca Certyfikat Rzetelności. Dokument ten wydawany jest firmom, które nie widnieją w rejestrze jako dłużnicy.

Zawsze możemy poprosić biuro podróży o okazanie nam certyfikatu rzetelności. Ten ma dwie formy: papierową i elektroniczną. Przy sprawdzaniu papierowej wersji certyfikatu, koniecznie zwróćmy uwagę na datę jego wydaniagdyż certyfikat ważny jest jedynie przez 30 dni. Z kolei elektroniczną wersję certyfikatu zweryfikować można na stronie www.rzetelnafirma.pl. Wpisując kod z papierowej wersji certyfikatu sprawdzimy bezpłatnie, czy dane biuro podróży widnieje w rejestrze.

O tym, że warto na bieżąco sprawdzać takie dokumenty przekonać się mogli klienci upadłego Excalibura. Od 5 marca, po kliknięciu na Certyfikat Rzetelności Excalibura, pojawiał się komunikat o tym, że to biuro podróży nie spełnia warunków uczestnictwa w programie. A w maju certyfikat został mu odebrany.

Do certyfikatów rzetelności należy jednak podchodzić z dużym dystansem i ostrożnością. Z dwóch powodów. Po pierwsze, nie każdy zgłoszony dług w KRD oznacza finansowe kłopoty firmy. Niektóre z nich mogą być przecież sporne lub być w trakcie negocjacji. Z drugiej jednak strony, nawet najmniejsze długi za niezapłacone rachunki mogą sygnalizować, że biuro ma problemy z kontrahentami. Najczęściej jednak sprawcą upadków i bankructw są dopiero ogromne długi.

Po drugie, do KRD nie trafiają wszystkie informacje o zadłużeniach. Z tej możliwości korzystają przeważnie krajowi kontrahenci touroperatorów. Ciężko jest zatem zweryfikować, czy biura zalegają z płatnościami np. u zagranicznych hotelarzy. Upadły w 2009 r. Kopernik był notowany w KRD za 50 tys. zł. Co ciekawe, po jego bankructwie okazało się, że długi były znacznie większe. Biuro podróży Triada, które upadło na początku maja, także było notowane w Krajowym Rejestrze Długów.

Niepokojący jest również fakt, że na listę dłużników trafiają nie tylko mali i średni organizatorzy imprez, ale także ci z pierwszej dziesiątki. W tym roku w KRD figurował Neckermann. Była to sporna zaległość na 175 tys. zł za brak zapłaty za źle wydrukowany katalog. Jak poinformowała nas rzecznika touroperatora, Magdalena Plutecka-Dydoń, Neckermann doszedł do porozumienia z drukarnią, a wpis w KRD tym samym został usunięty.

Drugi przypadek dotyczył Oasis Tours, który miał wpis na prawie 600 tys. zł..Tu organizator wycieczek także kwestionuje swoje zaległości.

Sprawdź wiarygodność biura podróży za darmo

Każde zapytanie do bazy Rejestru Dłużników ERIF BIG S.A. lub KRD oznacza dla przeciętnego Kowalskiego wydatek od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych. Do końca lipca mamy jednak możliwość darmowego sprawdzenia wiarygodności naszego biura. Możemy to uczynić jedynie on-line na stronie erif.pl. Dowiemy się tam, czy nasze biuro nie boryka się z problemami finansowymi.

Warto również sprawdzić, czy dane biuro zabezpieczyło się na okoliczność wahań kursowych, wprowadzając kosztowne instrumenty finansowe (rodzaj hedgingu). To ważne nie tylko w kontekście żądań ew. dopłat przed wyjazdem, ale także w sytuacji, gdy biuro bierze wahania kursowe i podwyżki innych opłat na własny rachunek. To właśnie ryzyko walutowe jest często pośrednim lub bezpośrednim sprawcą bankructw.

(Nie)znaczące poświadczenia

Wiarygodność biur podróży lub ich wypłacalność można w niewielkim stopniu zweryfikować jeszcze na kilka innych sposobów. Można to zrobić dzięki Centralnej Ewidencji Organizatorów Turystyki i Pośredników Turystycznych, nad którą pieczę sprawuje Ministerstwo Sportu i Turystyki oraz dzięki certyfikatowi Polskiej Izby Turystyki.

Niestety, nie dają nam one żadnej gwarancji. Dlaczego? Ułomność tych poświadczeń najlepiej obrazuje przypadek Kopernika. Po ogłoszeniu upadku, biuro jeszcze długo figurowało w tej ewidencji, dając tym samym świadectwo o braku zaległości.

Certyfikat Polskiej Izby Turystyki także nie sprawi, że całkowicie pozbędziemy się obaw. Polska Izba Turystyki stawia dwa, bardzo łatwe do spełnienia warunki: działalność gospodarcza musi być prowadzona przez co najmniej jeden rok i otrzymać pisemną rekomendację dwóch członków tejże organizacji.

Na wizerunek biura wpłynąć może też znajdująca się na umowie między biurem podróży a klientem wysokość gwarancji ubezpieczeniowej. Jednak tylko teoretycznie, bowiem wysoka kwota wcale nie musi świadczyć o płynności finansowej biura podróży. Poddawane jest ono weryfikacji bankowo–ubezpieczeniowej tylko w momencie zawarcia danego ubezpieczenia.

Optymizmem nie napawają również dane przedstawione przez międzynarodową wywiadownię gospodarczej Bisnode, właściciela marki Verdict. W raportach tej organizacji czerwone światło, oznaczające słabą lub wręcz złą kondycję firm, pali się już dla prawie połowy spośród 8 tys. zarejestrowanych podmiotów w branży turystycznej. Przy opracowywaniu oceny ryzyka upadłości podmiotu w ciągu następnych 12 miesięcy brane są pod uwagę m.in. wyniki finansowe i tzw. moralność płatnicza.

Wiele biur podróży upadało dopiero w końcówce sezonu, najczęściej we wrześniu. Dlatego niepokojący jest fakt, że dotychczasowe bankructwa miały miejsca na początku sezonu. Bo to właśnie wtedy do organizatorów wyjazdów napływa strumień gotówki od klientów, kupujących wycieczki, z których dopiero skorzystają. A więc za które biuro nie musi jeszcze w pełni zapłacić kontrahentom.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here