Zastanawialiście się kiedyś, dlaczego to właśnie Rzym dorobił się tylu wzmianek w przysłowiach? Mniejsza o przyczynę. Słynne angielskie „When in Rome, do as the Romas do” pasuje jak ulał do dzisiejszego alternatywnego mini przewodnika po Rzymie. Obiecuję i jednocześnie ostrzegam, że nie znajdziecie tu nic o Koloseum, Fontannie di Trevi , Leonardo da Vinci, Kaplicy Sykstyńskiej, historii starożytnej, Danie Brownie, tłumach na ulicach, pędzących skuterach, czy o hotelach w Rzymie. Ten zestaw pojęć może się wydawać nieco eklektyczny. I całkiem słusznie, gdyż jest to lista pierwszych skojarzeń, które rodzi słowo „Rzym”, a badanie zostało przeprowadzone na niereprezentatywnej grupce 6 osób.

Rzym oczywiście na swój sposób skazuje nas na obcowanie ze wszystkim tym, o czym obiecałam nie wspominać w tym tekście. I bardzo dobrze. Co jednak począć, jeśli obowiązkowy program mamy już za sobą, a przewodnik oferuje nam zwiedzenie kolejnych światowej klasy zabytków i muzeów, które zaczynają się nam już zlewać w jedną masę? Gdzie coś zjeść, lub wypić filiżankę kawy, jeśli wszędzie, dokąd się udamy jedyną osobą władającą włoskim wydaje się być kelner? Odpowiedzi na pierwsze pytanie postaram się udzielić w pierwszej części przewodnika. W drugiej znajdzie się miejsce na rozkosze podniebienia.

Rzym – 5 miejsc, których jeszcze nie wszyscy zwiedzili

  1. Wielki balon albo niespodzianka na turystycznym szlaku
    Villa Borghese to jedno z ulubionych miejsc wypoczynku Rzymian w upalne dni. Oczywiście, docierają tu też turyści. Jenak nieliczni z nich wiedzą o znajdującym się tu balonie na gorące powietrze, który jest jednym z największych na świecie. Poza tym, że balon jest piękny i jest „naj”, to daje on też możliwość wzniesienia się na wysokość 150 metrów nad ziemią, skąd nawet najstarsze zabytki Rzymu nabierają nowego charakteru. W niebo może się jednocześnie wznieść maksymalnie 30 osób. Cena w zależności od wieku, dnia tygodnia i prędkości wiatru (dobra, to był żart) wynosi od 6 do 18 Euro.  Jeśli ktoś woli pozostać na ziemi (fizyczni tylko, bo duchem nad), to warto odwiedzić jedno z licznych muzeów i galerii, które mieszczą się w Villa Borghese. Jeśli chcemy zwiedzić Galleria Borghese, to warto wzceśniej zarezerwować bilet (http://www.galleriaborghese.it/).  Villa Borghese warto opuścić na rowerze, albo rikszy, które można tu wynająć na cały dzień już od 10 EUR.
    Villa Borghese, linia metra A, stacja Flamino.
  2. Rzym filmowy
    …to oczywiście „Rzymskie wakacje”, dzięki którym obraz Audrey Hepburn pędzącej na Vespie przez miasto na stałe utrwalił się w popkulturze, „Dolce Vita”, która zapoczątkowała modę na kąpiele w fontannach, a ostatnio jeszcze „Anioły i demony”, „Pewnego razu w Rzymie”… Lista filmów związanych z Rzymem jest długa i wciąż rośnie, chociaż kręcenie na ulicach tego miasta nie wydaje mi się łatwym zadaniem. Jeśli tematyka filmowa jest nam szczególnie bliska, to nie możemy ominąć Liberia del Cinema w okolicy Trastevere  na Via dei Fienaroli 31.

    To miejsce, choć nieduże, to więcej niż księgarnia. Znajdziemy tu wiele rzadkich filmów, plakatów, scenariuszy i wszystkiego, co z kinematografią związane. A odpocząć i pczytać można sobie w tutejszym barku.  Wielbiciele Paolo Pasolini muszą natomiast koniecznie zajrzeć do baru Necci (Via Fanfulla da Lodi, 68), założonego w 1924, w którym swego czasu przesiadywał ten mistrz włoskiego neorealizmu.  Zapewne relaksował się tam po ciężkim dniu spędzonym w Cinecitta Studios, które taż można zwiedzić. Nakręcono tam „Klopatrę”, „Ben Hura”, a nie tak dawno „Gangi Nowego Jorku”  (sic!).
    Studio mieści się na Via Tuscolana 1055, wstęp kosztuje 10 Euro.

  3. Szczypta egzotyki
    Nie samą włoską kuchnią człowiek żyje. W Rzymie warto odwiedzić też egzotyczno-wielokulturowy targ (a może to już raczej bazar?) najlepiej znany jako „Piazza Vittorio”, położony niedaleko dworca Termini. To niegdyś najbardziej tradycyjne spośród rzymskich targowisk zamieniło się w kulturalno-kulinarny tygiel i jest czymś na kształt miejscowego Chinatown. Idealne miejsce, żeby zanurzyć się w egzotyczną atmosferę, bez porzucania Europy, bądź by nabyć jeden z kilkudziesięciu gatunków ryżu tutaj oferowanych.  Krzykliwe kolory, aromaty i brzmienie dziwnych języków w koło gwarantowane.
    Mercato di Piazza Vittorio, czynne od 7 do 14.
  4. Nowoczesność w stolicy tradycji
    Nowoczesność nie jest jednym z tych pojęć, które w pierwszej kolejności kojarzyłyby się z Rzymem. No ale to chyba naturalne w mieście, gdzie trudno o coś, co nie miałoby jeszcze kilkuset lat. Zaledwie od 2009 roku działa w Rzymie muzeum poświęcone sztuce i architekturze wyłącznie XXI wieku, jednak już zdobyło ono światową sławę. Kontrowersyjny obiekt Muzeum sztuki XXI wieku MAXXI, który sam w sobie jest też eksponatem został zaprojektowany przez Zahę Hadid. Zainteresowani tematem powinni koniecznie sprawdzić na stronie, czy nie szykuje się akurat jakiś ciekawy wykład otwarty, lub zwiedzanie z przewodnikiem.
    Via Guido Reni, 4 A. Dojazd metrem linii A do stacji Flamino, dalej tramwajem nr 2 do przystanku Apollodoro
  5. Pamiątki z pamięcią
    Dobrze, przyznaję się – sklepy z pamiątkami nie należą do moich ulubionych miejsc.  Czy to w Rzymie, czy w Berlinie – wszędzie takie same chińskie matrioszki. Dlatego pamiątki, które kupuję, niekoniecznie muszą być „typowo miejscowe”, ale muszą mi się z owym miejscem kojarzyć. A tekie kupuję najczęściej na miejscowych pchlich targach. W Rzymie moim ulubionym jest ten na placu Augusto Imperatore. Wyjątkowym czyni go już samo miejsce, architektonicznie kojarzące się raczej z Nową Hutą, zabudowane za czasów Mussoliniego.

    Targowisko odbywające się w podcieniach wokół placu można odwiedzić w pierwszą i trzecią niedzielę miesiąca między 10 a zmierzchem. Znajdziemy tu przysłowiowe mydło i powidło, z którego oczywiście każde ma swoją wyjątkową historię (warto ich swoją drogą wysłuchać z ust targowych sprzedawców). Miejsce nie dla polujących na nobliwe antyki, a raczej dla takich, których zachwyci wazonik „jak babci”, albo plastikowa różowa pantera, bo taką samą mieliśmy w dzieciństwie.
    Piazza Augusto Imperatore (niedaleko Piazza del Popolo)

Gdzie zjeść i wypić w Rzymie

Najlepsza kawa – Gran Caffe Tazza d’Oro

W Rzymie nietrudno o dobrą kawę. A gdzie napić się bardzo dobrej kawy? Właśnie w Tazza d’Oro. Latem wybór jest prosty – koniecznie trzeba spróbować tutejszej Granity z bitą śmietaną.
Via degli orfani 84

Najlepsze spaghetti

Ze spaghetti w Rzymie jest podobnie jak z kawą. Wszędzie dobre. No ale skoro już się jest w Rzymie, to warto zjeść to najlepsze. W „nie aż tak” turystycznych punktach Rzymu problem może polegać na tym, że w godzinach, gdy  akurat robimy się głodni w niedużych rodzinnych knajpkach są… przerwy. Ale nie w Ai Spaghettari na Trastavere.  Mój wybór pada tu zwykle na Carbonarę, ale dowolna pasta, którą wybierzemy spełni nasze oczekiwania. Może to być Amatriciana z odrobiną wina. Potężnych rozmiarów porcję warto popić grappą prosto z beczki.
P.za di San Cosimato, 57

Najlepsza pizza

Tak, dobrze się domyślacie – z pizzą w Rzymie jest dokładnie tak samo, jak z kawą i pastą. Gdzie jednak szukać tej najcieńszej, najbardziej chrupkiej? Na pewno tam, gdzie najwięcej ludzi. Na przykład w La Montecarlo. I nie ma najmniejszego znaczenia, którą z nich wybierzemy, nawet najzwyklejsza Cacio e Pepe z samym serem i pieprzem powala na kolana.
Vicolo Savello 13

Najlepsze panini

Jeśli biegniesz z imprezy na imprezę, albo robisz sobie małą przerwę w zwiedzaniu muzeów, to pewnie chcesz przekąsić coś na szybko. Na przykład prawdziwe włoskie panini. Lokal oferujący najlepsze porchetty  (czyli kanapki z młodą wieprzowiną) w Rzymie do eleganckich nie należy, nosi ślady bytności kibiców AS Roma. Czynny jest natomiast do późna w nocy i oferuje pyszny i szybki posiłek, który szczególnie przyda się tym, którzy chcą zostać na nogach do rana.
Via Angelo Brunetti, 25

Najlepsze tiramisu

Co ciekawe, mieszkańcy Rzymu pokłóciliby się zapewne ze mną o najlepszą kawę, pizzę, czy pastę, bo każdy ma tu na ten temat własne zdanie. Natomiast jeśli chodzi o tiramisu, to myślę, że bylibyśmy zgodni. Zjeść je można w Barze Pompi za 3.50 Euro. I po świecie krąży wiele historii o tym, jak to życie kogoś, któ nigdy nie był fanem tiramisu odmieniło się pewnego dnia po tym, jak spróbował/a tutejszego tiramisu. Wersji jest cała kilka (jagody, banany, orzechy lub inne dodatki), ja zostaję jednak przy klasycznym i za każdym razem stwierdzam, że to niby to samo, co gdzie indziej, a jednak całkiem co innego.
Via Albalonga 7b/9/11

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here